Bardzo się ostatnio polubiłam z moją matową pomadką. Nie jest to jeszcze czas na żadną konkretną opinię, za krótko jej używam. Ale na tyle mnie zainteresowała, że kupiłam drugą, innej marki i w bardzo innym kolorze, żeby porównać je i żeby wyrobić sobie jakieś zdanie.
Moje spostrzeżenie (niezbyt odkrywcze) tak na szybko jest takie, że trzeba mieć naprawdę piękne i zadbane usta by mat dobrze na nich wyglądał. I zauważyłam też, że dobrze jest zrobić sobie „maseczkę” na ustach, przed nałożeniem matowej pomadki.
|
milky brown |
|
|
milky brown |
O ile K Lips z Lovely zrobiła na mnie naprawdę pozytywne wrażenie, o tyle stay matt z Rimmela mnie rozczarowała, choć kolor ma naprawdę piękny, dokładnie taki jak sobie wymarzyłam). Pierwszy raz z matową pomadką Rimmel był taki, że bardzo źle mi się ją nakładało, aplikator nieprecyzyjny, krycie okropne, a dołożenie kolejnej warstwy zrobiło mi jakieś ciasto na ustach.
|
600 coral sass |
|
600 coral sass | |
Nie oceniam jeszcze żadnej z nich, zamierzam też wypróbować też inne maty i wtedy zrobię sensowne i wiarygodne porównanie i podlinkuję je tutaj.
Zdjęcia, które dzisiaj dodaję (te na których pomadki są na moich ustach) są nienajlepszej jakości, ponieważ nie robiłam ich pod kątem bloga, to raczej spontaniczny wpis.