Wspomniałam w ostatnim wpisie, że coś szykuję i właśnie dzisiaj rozpoczęłam moje ambitne wyzwanie! Kilka dni temu postanowiłam, że przez
cały grudzień, codziennie, będę próbowała jednego,
nowego dla mnie przepisu z bloga Jadłonomii (www.jadłonomia.com), na zmianę z książką, autorstwa, oczywiście też, Marty Dymek.
Uwielbiam jej przepisy, ale przetestowałam dopiero kilka. Chcę ambitnie zakończyć ten rok, mam sporo pracy na studiach i nie tylko, ale nawet w nocy mi nie będzie przeszkadzać gotowanie, tak coś czuję. Po za tym, głównie z wielkiej ciekawości, cały grudzień będzie u mnie
roślinny, czyli bez mięsa (którego i tak nie jem), ale też bez nabiału. Zobaczymy, co z tego wyniknie...:) Wyzwanie jest potrójne, bo przecież niedługo Święta! Jednak myślę, że dam radę i wcale nie będę płakać.
Dostałam nawet poparcie Marty w moim pomyśle, co tym bardziej mnie motywuje, ale wolałaby, żebym nie pisała tutaj przepisów z książki - zrozumiałe. ;) Jak wypróbuję coś z jej bloga, dodam link, a jak z książki, to...tylko pokażę swoje zdjęcia i napiszę coś od siebie.
Mam zamiar dać radę! I na samych zamiarach nie skończyć!
Dzisiaj na obiad przygotowałam sobie:
Kuskus z kalafiora.
Prażone migdały, rodzynki, przełamane cytryną i oliwą z oliwek. Myślę, że największą rolę spełnia tutaj
mnóstwo przypraw! W życiu nie pomyślałabym, że z kalafiora można zrobić coś na kształt kuskusu, a po przygotowaniu, przynajmniej wyglądem bardzo przypomina tę popularną kaszę. Pierwszy dzień za mną, było pysznie ;)
Uwielbiam proste składniki!
Jeju, wpadłam na genialny pomysł, to będzie taka moja godzina każdego dnia (no, pewnie nie raz więcej..:)). Może uda mi się przekonać moich studenciaków z mieszkania do innego jedzenia, niż mięso i kanapki z serem, zagryzane tostami z serem?
Jutro też się tutaj pojawię, jak i przez cały grudzień. Do zobaczenia.