Jak wiecie powoli, a nawet bardzo powoli próbujemy nadrobić restauracyjne zaległości.
Nawet nam to wychodzi, bo wczoraj odwiedziliśmy kolejną, dla nas nową knajpkę.
Przez to, że ostatnio chyba oboje trochę przytyliśmy stwierdziłam, że pójdziemy do Qchni Bez Kalorii. Miałam nadzieję, że będzie smacznie, przyjemnie i w miarę niedrogo. Myślicie, że udało się im spełnić te warunki? Za raz się dowiecie!
Zaczniemy od przyjemnie. Bisto mieście się przy Dworcowej 15 więc całkiem blisko centrum więc już plus. Wnętrze jest małe, kameralne, ciepłe (a to wczoraj był ogromny plus) i można się w nim poczuć całkiem miło. Więc przyjemnie można uznać za zaliczone.
Teraz przejdźmy do sedna, czy było smacznie?
Pozwólcie, że zacznę od początku. Z menu, które wisi na ścianie (kart nie ma, zamówienie też trzeba złożyć samemu przy kasie) wybraliśmy bitki z bocznikami, kaszą i buraczkami (ja) i makaron z łososiem, oliwkami i papryką (M). Tak na marginesie tylko dodam, że z tego co się dowiedziałam menu obiadowe zmienia się codziennie.
Zacznę tym razem od danie M. Cóż... Według relacji makaron był OK. Przy czym OK znaczy mniej więcej tyle: za dużo makaronu co do ilości dodatków, przydałby się jednak sos, łosoś smaczny. Całość poprawna, ale nie było to nic czego sami byśmy w domu nie ugotowali. Ogólnie 3+ by pewnie za to danie dał.
Jeśli chodzi o moje danie to też powiem, że było OK, tyle, że bardziej niż danie M.
Mięso było kruche, dobrze doprawione. Buraczki podane w talarkach, a nie jak zwykle tarte były fajnym zaskoczeniem. Boczniaki pyszne. Brakowało mi sosu do kaszy, ale wiem, wiem miało być fit, więc było bez sosu. Ja za swoje danie dałabym 4. I dodatkowo pochwaliła za wygląd.
A teraz najlepsze! Jesteście na to gotowi? No to słuchajcie...
Zamówiliśmy deser! My ludzie, którzy rzadko to robią, zamówili deser.
Wzięliśmy po kawałku sernika. Jeden był z orzechami nerkowca, a drugi z gruszką i żurawiną.
I cóż... Fanami nie zostaniemy. Jednak wolimy desery z kaloriami, ale rozumiemy, że dla osób które trzymają formę pewnie ten sernik był idealny.
Tak pokrótce, sernik nie miał ciasta, wydawał się być zwyczajnie zapieczonym w formie twarogiem. Ja osobiście polałabym to wszystko karmelem i było by spoko!
No ale podsumowując, można powiedzieć, że smacznie też było.
I ostatni aspekt w miarę tanio. Hmm... Za te pieniądze jedliśmy lepiej. Wydaliśmy za 2 dania, herbaty i 2 kawałki ciasta 61 zł. Pewnie by nas ta kwota nie zdziwiła gdyby nie fakt, że zamówienie trzeba złożyć i odebrać samemu, dania podane są na papierowych talerzach, a sztućce są plastykowe.
Więc niestety w miarę tanio jednak nie było.
Podsumowując nasz wczorajszy wypad, stwierdzamy, że: plusem jest miód do herbaty, duże porcję, przyjemne wnętrze i miła Pani zza lady. Na minus to ceny, podanie i brak sosów (choć może inne dania są fajniejsze)
Ogólnie jednak wolimy kalorię, choć polecamy to miejsce wszystkim tym, którzy chcą zjeść zdrowo i smacznie bo tak tam na pewno jest!
W naszej skali dajemy 4 gwiazdki.