Minął kolejny miesiąc, pora na kolejne podsumowanie. Wspominałam już ostatnio w jakimś poście, że im dalej w las, tym ostatnio było mi trudniej. Po motywację pojechałam do Warszawy, ale byłam tak zmęczona, że dotarła do mnie ona z poślizgiem. Niestety nadal męczę się sama ze sobą i dużo za dużo pracuję. Na szczęście dotarło do mnie, że ta droga jest zgubna. Pamiętam, że w którychś postanowieniach noworocznych miałam podpunkt o tym, by mniej pracować. To się w tamtym roku udało, ale tylko systematyczna praca nad sobą daje efekty - gdy tylko wpadam na pomysł: "raz nie zawsze, dwa nie często", od razu rzucam się w wir pracy. No ale, miało być o treningach, a ja jak zwykle poszłam w te głupotki... ;)
PLANY NA PAŹDZIERNIK - oczekiwania
1. SIŁOWNIA SIŁOWNIA SIŁOWNIA !!!!!!!!!!!!
2. Reset. Może głupio tak sobie zakładać, że pora wypocząć, ale zauważyłam, że od trzech czy czterech miesięcy, nie miałam dnia, w którym byłabym w 100% wolna od pracy. Ostatni taki dzień pamiętam w pierwszej połowie czerwca, a to dość dawno. Odbija się to na moich treningach, pracy, na wszystkim. Nie daję z siebie 100% ani wtedy, gdy mam trenować, ani wtedy gdy mam pracować, ani wtedy, gdy mam odpocząć. Pora na zmiany.
3. Rower - z racji chlapy i deszczu, cel na ten miesiąc to 800 kilometrów. Więcej raczej nie wykręcę.
4. Zapisać się na pole dance! Tak tak tak - to mój najnowszy wymysł, choć będzie ciężko zrealizować to w tym miesiącu bez Waszej pomocy... Może ktoś z Was wie, gdzie w pobliżu poznańskiej Wildy znajdę dobre studio z tak miłą atmosferą jak w Studio Euphoria, do którego mam niestety za daleko?
5. Chyba tyle. Jest takie mądre porzekadło: "mierz siły na zamiary i zamiary na siły". Być może mam w sobie więcej siły niż zakładam, ale na ten moment, niespecjalnie wierzę w to, że dorzucanie jeszcze czegokolwiek do tego planu, ma w tym miesiącu sens. Wolę się pozytywnie zaskoczyć niż rozczarować.
6. Uśmiechać się szeroko i szczerze :)
PLANY NA PAŹDZIERNIK - rzeczywistość
Ad 1) Słabo. Faktycznie nadal sporo trenuję w domu, ale mam wrażenie, że moja wymarzona sylwetka, którą już prawie osiągnęłam, oddala się w niebyt.
Ad 2) Jest coraz lepiej i z dnia na dzień czuję się z tym punktem bardziej związana.
Ad 3) O dziwo przejechałam te 800 kilometrów, choć jazda na rowerze w październiku, to coś więcej niż jazda bez trzymanki.
Ad 4) Nie zapisałam się na pole dance. Bez sensu.
Ad 5) Załatwione.
Ad 6) Załatwione.
DODATEK: Jupi, znów więcej biegam :)
Wiadomo jednak, że jesień, że kryzys, że nie jest lekko, że coś tam coś tam, ale też, że nie ma się co usprawiedliwiać głupotami. Nie poddaję się. Dużo zrozumiałam, może nawet za dużo. Wspominałam o pracy na początku, bo to praca jest tym, co mnie napędza. Mam świetną pracę, czuję że się spełniam, ale ostatnio ktoś mądrze wytłumaczył mi, że to za mało. W listopadzie na siłę się więc ograniczę. Zobaczymy jak wpłynie to na treningi.
PLANY NA LISTOPAD
1. Przynajmniej 10 porządnych treningów biegowych.
2. 300 km na rowerze.
3. Co najmniej dwa razy basen.
4. Porządne rozciąganie po każdym treningu.
5. Siłownia przynajmniej dwa razy w tygodniu.
"Mierz siły na zamiary i zamiary na siły" - wierzę, że dam radę. Przeraża mnie ten plan, bo wiem, że jeszcze niedawno wydałby mi się śmieszny. Lepiej jednak upaść i wstać, niż całe życie klęczeć. Wstaję i działam. Mam nadzieję, że Wy również.