57,5 kg?! :O :O :O :O
Dziś przybywam prawdopodobnie z jednym z ważniejszych postów na tej stronie!
Wszystko zostało przedstawione czarno na białym, bez ściem, bez owijania w bawełnę, bez kłamstw i bez suchych informacji nie popartych konkretnymi dowodami.
Otóż zdecydowałam się na szczegółowe badanie ANALIZY SKŁADU CIAŁA! Kto by się spodziewał, że dziewczyna chce publikować swoją wagę, mówić o tym głośno i pokazywać wszystkie wyniki.
A jednak! Robię to, aby pokazać jak zwykła waga może być mylna. W jaki sposób dołujemy się jednym kilogramem w górę nie mając jasnych podstaw ku temu. Nie wiemy przecież czy to tłuszcz, mięśnie a może zmagazynowana woda...?
Przechodząc do konkretów pierwszy element, który mnie przeraził wchodząc na "urządzenie" to była właśnie waga! Ta waga ogólna jeszcze bez przedstawienia szczegółów...
57,5 kg!? PRZECIEŻ JA NIGDY TYLE NIE WAŻYŁAM!! (nawet przed chorobą...) tak to była moja pierwsza paniczna myśl.
Jednak analizując z Panią dietetyk resztę wyników okazało się, że naprawdę sporą rolę odgrywają tutaj mięśnie. Wychodzą one ponad normę co od razu podniosło mnie na duchu :) Pierwsza (już niepaniczna myśl) "jednak nie na marne idą te przyjemne męczarnie na siłowni :D"
Wniosek tym razem zmodyfikowany: TO NIE LICZBY NA WADZĘ SĄ WYZNACZNIKIEM PIĘKNA!
I będę to tyle razy powtarzała, żeby przekonać do tego każdą z was i zakorzeniać tę myśl także we własnej głowie.
Zdjęcie jako dowód, abyście zobaczyły jak waga ma się do rzeczywistych wyników.
Buziaki dla was! Mam nadzieje, że ten post uświadomi chociaż kilka dziewczyn i wskażę ten właściwy tok myślenia, do którego mnie było bardzo trudno dojść a nadal go utwierdzam w głowie.