Oj opuściłam się w kulinarnych wyzwaniach ostatnio, ale to wszystko z braku czasu.
Dziś jednak ten brak czasu wyszedł mi na dobre. Przy oazji brak pomysłu na obiad i potrzeba zjedzenia czegoś innego niż tradycyjny kotlet. Poleciałam do Biedronki po zakupy, bo tam mam najbliżej.
Zrobiłam leczo.
Pamiętam z dzieciństwa, że leczo było dla mnie takim daniem "misz-masz", gdzie brało się wszystko co było pod ręką. Po części to prawda :)
Do mojego lecza użyłam:
- pierś z kurczaka
- kiełbasa śląska
- cienkie parówki (opcjonalnie)
- pieczarki
- czerwona papryka
- pomidory
- ogórki konserwowe
- cebula
- czerwona fasola z puszki
- przecier pomidorowy
- przyprawy.
Ja oprócz przecieru dodaję też zagęszczony sok pomidorowy. Dostępny w biedronce za niewielką cenę, a daje troszkę inny smak niż przecier.
Do garnka wrzuciłam wszystko razem, pokrojone w kostkę. Dodałam odrobinę soli i pobiegłam sprzątać mieszkanie. Przy robieniu lecza fajne jest to, że nie musimy trzymać się żadnych proporcji. Dajemy to co lubimy i ile lubimy. Ze względu na fakt, że mój mąż nie przepada za pieczarkami i czerwoną fasolą tym razem trochę ograniczyłam te składniki.
Ta potrawa nie wymaga również dużo naszego zainteresowania. Postawiona na lekkim ogniu gotowała się około 40 minut. Jeżeli robi się wersję bez kurczaka wystarczy 20 minut. Po tym czasie dodałam sok pomidorowy, przecier, pieprz i chili. Ja akurat lubię ostre potrawy ale spokojnie starczy też słodka papryka ;)
Mężuś przyszedł zmarznięty z pracy. Ciepłe, ostre leczo rozgrzało go od razu :)