Absolutny podbój mięsożernych męskich żołądków. Drogie panie, darujcie sobie lubczyk w rosole. Zróbcie mężczyznom mięso. Zróbcie takie mięso, po którym będą wylizywać patelnię. Takie, o którym będą co jakiś czas będą wspominać "kochanie, robiłaś kiedyś takie dobre mięsko, może byś zrobiła w sobotę...?". Takie, że nawet przymkną oko na niewyjaśnione okoliczności znikającej z szafki czekolady. Mięso soczyste, pełne umami, słodko-wytrawne.
Zróbcie pulled pork.
Tym, co wyróżnia pulled pork, jest długie pieczenie mięsa w niskiej temperaturze, aż będzie rozpadało się na włókienka, i - w tym przypadku pyszny sos, w którym się piecze. Danie jest bardzo amerykańskie, a każda amerykańska gospodyni ma zapewne swój własny przepis. Ja swoją wersję zrobiłam na podstawie
przepisu PoserBaby z forum CinCin.
Składniki (4-8 porcji - zależy, znam takich co mogliby zjeść całość na maksymalnie dwa razy, ale rozsądnych porcji wyjdzie nawet 6-8):
- 1 kg łopatki lub karkówki
- 100 g sosu BBQ
- 100 g keczupu
- 100 ml Coca-Coli/100 ml jasnego piwa (my wolimy z Colą, z piwem trzeba dosłodzić sos dwiema łyżkami cukru)
- 2 łyżki sosu Worchestershire (polecam zainwestować, długo postoi w lodówce a przyda się jeszcze na pewno; w zastępstwie może być ewentualnie sos sojowy)
- 3-4 łyżeczki soli
Mięso myjemy i obsypujemy solą. Składniki sosu mieszamy ze sobą, zalewamy mięcho w naczyniu żaroodpornym, przykrywamy (najlepiej folią aluminiową) i odstawiamy do zamarynowania na kilka godzin lub całą noc. Bez marynowania też przejdzie, ale wiadomo, że lepiej jak poleży ;) Naczynie przykryte wstawiamy do piekarnika i pieczemy w 150 stopniach przez jakieś 4 godziny, albo do momentu, w którym mięso pod naciskiem widelca zacznie rozpadać się na włókna - może być szybciej, może być później. Gotowe mięso szarpiemy widelcem i mieszamy z sosem. Podajemy z pieczonymi ziemniaczkami albo w bułce hamburgerowej lub w bagietce. Nieźle komponuje się z
colesławem.