To chyba jest ten moment w którym trzeba zacząć myśleć nad urodzinowym ciastem, które najlepiej zrobi się samo, zważając na to że jutro przez pół dnia (całe wakacje są nudne, dopiero coś zaczyna się dziać w ostatnim tygodniu, potwierdzam) nie będzie mnie w domu. W sumie mogę upiec dużą wersję dzisiejszego śniadania. Ciastko, które miało być muffinem. Na upartego można by je muffinem nazwać, ale dla mnie bliżej mu właśnie do mięciutkiego, powalającego bananowym aromatem ciastka. Problem mógłby pojawić się w momencie, w którym trzeba by podzielić się nim z resztą domowników.
Korzystając z okazji (i że wreszcie o tym pamiętam) chciałabym pozdrowić wszystkich wyświetleniowców z Australii. Będę korzystać z waszych streamów podczas siatkarskiego mundialu. Przyślijcie mi koalę.
❀ 3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
❀ 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
❀ szczypta soli
❀ 2 łyżki cukru
❀ 1,5 łyżki płynnego oleju kokosowego
❀ dojrzały, średni banan
❀ solidna łyżka masła orzechowego
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Rozgniatamy niedokładnie widelcem banana, dodajemy sypkie składniki i olej, mieszamy do uzyskania spójnego ciasta. Kokilkę wykładamy papierem do pieczenia. Na dnie rozprowadzamy mniej więcej połowę masy, nakładamy masło orzechowe i przykrywamy resztą. Pieczemy około pół godziny.