Do naszego śląskiego kołołca przymierzałam się już jakiś czas i z racji tego, że sezon na jabłuszka mamy w pełni, zdecydowałam się najpierw na kołacza w tej wersji. Jak wiadomo (może nie wszystkim) mogą być jeszcze kołacze z makiem i z serem w różnych wariantach. Pomimo, że teraz to ciasto można u nas kupić niemal w każdej dobrej cukierni, warto spróbować zrobić je samemu. Ten wypiek najbardziej kojarzy się z weselem i pełnił niegdyś ważną rolę w zwyczajach związanych z tym obrzędem. Sama przekonałam się jak silna to u nas tradycja (woj.opolskie), kiedy przed swoim weselem zostałam uświadomiona przez moją dobrą koleżankę (cukierniczkę zresztą), że powinnam zaopatrzyć się w wymienione wyżej trzy rodzaje kołacza i na kilka dni lub dzień przed weselem obejść wszystkich sąsiadów z tym podarkiem informując o zamążpójściu. W cukierni można zamówić specjalne ozdobne pakunki z ciastem już gotowe do podarowania. No i chodziłam z tym kołaczem, ale muszę powiedzieć, że jeszcze w tym samym dniu wieczorem, sąsiedzi przychodzili do mnie z życzeniami i kopertami, co było bardzo miłe :)
Przepis jest ze "Śląskiej kucharki doskonałej" gdzie o tradycji związanej z kołaczem autorka pisze tak:
"Gdy termin ślubu jest już bliski, wówczas zgodnie z tradycją rozpoczyna się "chodzenie z kołoczem". Jest to zwyczaj polegający na obdarowywaniu ciastem weselnym czyli kołoczem wszystkich tych, którzy w odczuciu młodych i rodziców godni są tego wyróżnienia. Obdarowuje się zatem kołoczem zarówno gości zaproszonych na wesele, jak i tych, którzy nie zostali na tę uroczystość zaproszeni (...) Opakowane obowiązkowo w biały papier lub płócienną serwetkę, udekorowane gałązką mirtu, białymi zgrabnie uformowanymi białymi serwetkami i wstążkami zawiniątko mieści w sobie kilka gatunków ciasta. Jest tam ciasto drożdżowe z makiem, serem, posypką czyli kruszonką oraz jabłkami. Samo ciasto dekorowane ozdobnymi posypkami, migdałami, orzechami lub kokosem w postaci wiórków, stanowi ogromną atrakcję przyszłej uroczystości. Otrzymanie weselnego kołocza łączyło się ze specyficznym zwyczajem zapraszania przez osobę obdarowaną sąsiadów i bliskich, wraz z którym wspólnie degustowano to ciasto, dając tym samym znać, że jest się wyróżnionym przez narzeczonych. Kawałek kołocza należało zachować do dnia ślubu, kiedy to jest on jak gdyby symbolem łączności duchowej i więzi pomiędzy nowożeńcami a osobą obdarowaną. Ciasto to ma być namiastką wesela dla tych, którzy nie są na nie zaproszeni."
ciasto:
mąka pszenna 70 dag
masło 18 dag
jaja 2 szt.
żółtka 2 szt.
cukier 15 dag
drożdże świeże 8 dag
mleko 1 i 1/2 szklanki
sól, tłuszcz do smarowania blachy
nadzienie jabłkowe:
jabłka 2 kg
cukier 30 dag
cynamon mielony 1/2 łyżeczki
posypka z kokosem:
mąka pszenna 35 dag
jaja 2 szt.
żółtka 2 szt.
wiórki kokosowe 10 dag
cukier 20 dag
masło 20 dag
cukier waniliowy 1 paczka (użyłam swojego cukru zamkniętego na jakiś czas z wanilią w słoiku)
Mleko, jaja i drożdże wyjąć wcześniej z lodówki. Mąkę przesiać i lekko podgrzać (wstawiłam na chwilę w ceramicznej miseczce do piekarnika). Dobrze też podgrzać nieco mleko, powinno być ciepłe ale nie gorące! Żeby ciasto drożdżowe ładnie nam wyrosło pamiętajmy, że wymaga trochę czułości i ciepełka, wszystkie składniki powinny być w podobnej temperaturze, broń boże nie wystawiajmy ciasta na przeciągi :) Zaczynamy. Z drożdży, niewielkiej ilości cukru, mąki i mleka robimy rozczyn o konsystencji gęstej śmietany. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. Ja włożyłam do bardzo lekko nagrzanego i wyłączonego piekarnika. Jaja ucieramy z cukrem. Do wyrośniętego rozczynu dodajemy utarte jaja, mąkę i wyrabiamy aż ciasto zacznie nam odchodzić od brzegów miski. Teraz dodajemy stopione i wystudzone masło i dalej dość długo wyrabiamy aż ciasto nabierze powietrza. Odstawiamy pod ściereczką w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Przygotowujemy jabłka. Ścieramy je na tarce z grubymi oczkami. Można skropić cytryną. Pozostawiamy aż puszczą sok. Potem odciskamy nadmiar soku, dodajemy do jabłek cukier i cynamon. W czasie kiedy jabłka będą puszczały sok, możemy przygotować posypkę. Mąkę przesiewamy, masło rozdrabniamy palcami, dodajemy resztę składników i wyrabiamy rękami jednolitą masę.
Kiedy ciasto nam wyrośnie (ok. pół godziny) wykładamy je na natłuszczoną płaską blachę, wyrównujemy ręką, możemy wygładzić powierzchnię wałkiem. Posypujemy mąką. Po chwili nakładamy jabłka, na wierzch nakładamy posypkę (skubiemy i formujemy palcami takie małe placuszki). Ciasto wkładamy do nagrzanego do 180 C piekarnika na 40 - 45 min.
ciasto, jabłka, posypka gotowe, składamy...
gotowe...
już w piekarniku... Tak wiem, przydałoby się czyszczenie frontu.
Warto było :) Kołacza robimy całą dużą blachę, ale nawet gdy nie mamy takich mocy przerobowych, żeby go od razu skonsumować, możemy pokroić go na mniejsze kawałki i spokojnie zamrozić na później, będzie dobry do kafeju.