Dawno tak nie czekałam na weekend.
Cały ostatni tydzień biegałam na najwyższych obrotach.
W ciągu tych długich, wspaniałych wakacji już zapomniałam jak to jest studiować.
I teraz, trudno mi się przestawić z powrotem na taki tryb.
Cieszę się więc z wolnych chwil bardziej niż kiedykolwiek.
Wracam znowu do słonecznej Italii, za którą bardzo tęsknię.
Dziś Florencja i kawałek Toskanii.
A żeby nikt nie był głodny, proponuję Wam szybki i pyszny makaron.
To we włoskim jedzeniu podoba mi się chyba najbardziej - wystarczy mieć kilka dobrej jakości składników i można wyczarować pyszne danie. Makaron, świeże warzywa, pyszna oliwa, parmezan, trochę ziół i więcej nie trzeba. No może jeszcze włoskie słońce do tego i będzie idealnie ;)
Składniki ( dla 4 osób)
- 400 g makaronu penne
- 500 g passaty pomidorowej
- oliwa z oliwek
- 2 średniej wielkości cukinie
- 1 duży bakłażan
- 1 cebula
- oregano, bazylia
- sól, pieprz
- chilli
- parmezan
Makaron ugotować w osolonej wodzie ( podobno woda do gotowania makaronu powinna być tak słona jak woda morska ;).
Warzywa opłukać. Bakłażana pokroić na plastry o grubości około 1 cm, rozłożyć np. na ręcznikach papierowych i posolić z dwóch stron. Zostawić go na 5-10 minut. W tym czasie pokroić cukinię w drobną kostkę oraz posiekać cebulę. Następnie bakłażana odsączyć za pomocą papierowego ręcznika i także pokroić w kostkę.
Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek, dodać cebulę, posolić ją i smażyć 2- 3 minuty. Potem dodać warzywa i smażyć wszystko około 10 minut. Po tym czasie wlać na patelnię przecier pomidorowy, doprawić ziołami, pieprzem i chilli i wszystko podgrzewać aż sos się zagotuje.
Wyłożyć na talerze makaron, następnie sos i wszystko posypać startym parmezanem.
Buon appetito!
A teraz - Florencja!
Katedra Santa Maria del Fiore po prostu zachwyca!
Mnie zachwycają także włoskie lody, zatem we Florencji nie mogło się bez nich obejść. Bardzo podoba mi się to, że Włosi nie sprzedają lody na znane Nam gałki, tylko nakładają je szpatułkami.
Taka włoska "gałka" jest naprawdę pokaźnych rozmiarów.
Na ulicach Florencji na każdym kroku można spotkać Monę Lisę.
W trakcie podróży po Włoszech, przejeżdżaliśmy także przez Toskanię. Żałuję, że nie zatrzymaliśmy się tam na dłużej, bo jest po prostu przepiękna! Udało się Nam jednak odwiedzić Montepulciano - małe, toskańskie miasteczko.
Tamtejsze uliczki są po prostu magiczne.
Na włoską pizzę nie trzeba mnie w ogóle namawiać.
Montepulciano to także nazwa szczepu winogron uprawianych we Włoszech. Wina, które kupiliśmy w tym miasteczku były obłędne.
Wrócę do Toskanii, wrócę na pewno.
A tymczasem żegnam się z Wami.
Miłego weekendu i do usłyszenia :)