Już raz reaktywowałam bloga, jednak później się poddałam. Życie studenckie pochłonąć potrafi całych nas, pożera nasz czas, nasze ambicje, priorytety. W końcu musiałam zacząć się bronić przed tym chaosem, a w zasadzie uchronił mnie przed nim mój TŻ i to również za jego namową spróbuję dla Was poprowadzić mojego bloga jeszcze raz, mam nadzieję, iż z lepszym skutkiem niż ostatnio. Gdy druga osoba zaczyna w Ciebie wierzyć i sprawia, że jesteś uśmiechnięta/ty na co dzień, zyskujesz siłę do działania. Ja taką siłę mam właśnie teraz.
Pomimo tego, iż jest to blog kulinarny chciałam Wam napisać kilka słów od siebie. Pozdrawiam Was cieplutko i szykujcie się na pierwszy wpis :)