Jak powiada przysłowie "Cudze chwalicie, swego nie znacie".
To "swoje" przybliża nam autorka bloga
"Trzeci Talerz" (skąd wzięłam przepis), na którym propaguje kuchnię podkarpacką.
Sama z chęcią podpatruję umieszczone tam regionalne przepisy, jako że jestem bardzo ciekawa w jaki sposób gotuje się w innych częściach naszego kraju.
W tej zupie od razu zachwyciła mnie nazwa, a po dokładniejszym przeczytaniu przepisu, zaintrygowała mnie lista składników, bo niby prosta, a jednocześnie bogata w smaku.
Jest to typowo zimowa zupa - syta, treściwa, idealna na rozgrzewkę w mroźny dzień.
Warto ją ugotować zanim przyjdzie wiosna, jestem przekonana, że jej smak Was nie zawiedzie.
Składniki:
- 1,5 l wody
- 100 g wędzonego boczku
- 150 g fasoli
- 1 cebula
- 1 marchew
- 4-5 średnich ziemniaków
- 5 suszonych grzybów
- 150 g chleba razowego
- 2 liście laurowe
- kilka ziaren ziela angielskiego
- sól
- pieprz
Wykonanie:
Opłukaną fasolę i grzyby namoczyć dzień wcześniej (oczywiście w oddzielnych naczyniach).
Grzyby ugotować w tej samej wodzie, w której się moczyły, natomiast fasolę odlać, opłukać i sypać do garnka, w którym będziemy gotować zupę.
Zalać fasolę 1,5 l świeżej wody, dodać liście laurowe oraz kilka ziaren ziela angielskiego i nastawić, aby gotował się wywar.
Ugotowane grzyby odcedzić, ostudzić i pokroić w mniejsze kawałki.
Boczek pokroić w kostkę. Wrzucić go na gorącą patelnię, niech się rumieni.
Do boczku na patelni dodać obraną i pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Smażymy aż boczek będzie rumiany, a cebula szklista.
Marchew obieramy, kroimy w plastry.
Kiedy fasola będzie półmiękka, do garnka z fasolowym wywarem dodajemy boczek z cebulą oraz marchewkę i grzyby.
Obieramy i kroimy w kostkę ziemniaki, dosypujemy je do zupy kiedy marchew będzie półmiękka.
Gotujemy do miękkości wszystkich składników.
Zupę doprawiamy do smaku.
Przed samym końcem gotowania dodajemy pokrojony w kostkę ciemny chleb i gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem jeszcze przez chwilę, mieszając od czasu do czasu.
Niestety musiałam pominąć dodatek razowego chleba, ponieważ... w sklepie nie było ani jednej sztuki żadnego ciemnego pieczywa! Bardzo mnie to zdziwiło, bo z taką sytuacją spotkałam się chyba po raz pierwszy. Tym bardziej było to dla mnie zdumiewające, gdyż na wybór pieczywa w naszym sklepie naprawdę nie możemy narzekać.