25 czerwca był od dwóch tygodni moim punktem zaczepienia, jeśli chodzi o OOM- ostatnia szansa której nawet się nie spodziewałam. Pomimo tego, że miałam świadomość ile zostało czasu do zawodów, a ja byłam gdzieś pomiędzy ,,chorą krwią czy czegoś tam" a ,,wiara czyni cuda" przygotowywałam się jak tylko mogłam. Nie było już czasu na mocne treningi więc skupiłam się na szybkości, zmianie myślenia i przyzwyczajaniu się znowu do kolców.
W podróż do stolicy wybrałam się dzień wcześniej z przyjaciółką (znaną przez niektórych jako
mój prywatny fotograf hah), oczywiście przeszkody pojawiły się dość szybko. Okazało się, że nie ma w pociągu miejsc siedzących, a droga długa bo ponad 5godzin.
Do Poznania jakoś udało nam się siedzieć, a następne 3godziny...hmm...w sumie też siedziałyśmy tylko na podłodze.
Zatrzymałyśmy się w
HOSTELU SPORT znajdującym się na ul. Chodakowskiej, koło ul.Owsianej
(nadal mnie to śmieszy!)Hostel cudowny, pięknie urządzony, właściciel bardzo miły, więc szybko poczułyśmy się jak w domu. Ogólnie doba hotelowa kończyła nam się o godzinie 11 w dniu zawodów, a mój
start był o 19:40. Wtedy właściciel okazał się bardzo pomocny i dał nam klucze do recepcji, żebyśmy jedynie zwolniły pokój. Do samego pociągu mogłyśmy być w hostelu, brać prysznic, oglądać telewizje, czy korzystać z kuchni.
W dniu przyjazdu wieczorem pojechałyśmy jeszcze nad Wisłę, żeby nie myśleć o zawodach.
Okazało się, że trafiłyśmy na koncert Quebonafide.
Następny dzień od 9 do 14 zakupy i wizyta w LEGAL CAKES
(recenzja tutaj!!!) Kupiłam piękne startówki, mały wiatraczek i torbę która działa jak lodówka.
Z racji tego, że koło naszego przystanku w centrum była Biedronka, a na Wschodniej już nie chciałyśmy chodzić tylko odpoczywać to przejechałyśmy pół Warszawy ze zgrzewką wody i ogórkami.
Wybiła 18:20! Trzeba wychodzić, żeby się jeszcze odhaczyć.
3000m było ostatnią konkurencją, co mnie cieszyło bo nie było na stadionie już dużo ludzi.
Przed startem, w przerwach na przebieżki rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z dziewczynami, cudowne i pogodne biegaczki :)
,,Komendy będą po angielsku, czujcie się jak na Diamentowej Lidze" strzał!!!Około 30stopi i bieganie trójki to nie jest najlepsze połączenie jakie może być, choć tlenowo biegało mi się dobrze, ale znów nogi zmęczone (w poniedziałek kontrolne badania i prawdopodobnie zastrzyki domięśniowe).
,,CZŁOWIEK UCZY SIĘ NA BŁĘDACH WTEDY, KIEDY WIE, ŻE JE POPEŁNIA" Ja dzięki nagraniu ostatniej 800 zauważyłam, że mam bardzo krótki krok biegowy. Nie trzeba się załamywać tylko pracować nad sobą i być cierpliwym.
Może w tym sezonie przerosły mnie ambicje, pomimo ciężkich treningów i ogromnej pracy wyniki lecą w dół jak indeksy giełdowe. 25 oficjalnie pożegnałam się z marzeniem, ale wróciłam dwa razy szczęśliwsza!
,,Unikaj tych co myślą tylko o wynikach''Gdy po biegu siedziałam jeszcze na tartanie, podeszła do mnie dziewczyna której starałam się trzymać podczas biegu. Zapytała się mnie czy to ja (rate_gazele), to dla mnie wiele znaczy gdy ktoś mnie rozpoznaje i jest tych osób na zawodach coraz więcej.
Dajecie mi tak dużo motywacji, mam nadzieję, że ja daje wam chociaż połowę tego.
Dziękuję wam, że traktujecie mnie tak jak traktujecie, choć ja tylko wstawiam zdjęcia jedzenia i pisze to co sama chciałabym usłyszeć. Większość z was biega lepiej niż ja, a potraficie mnie nazwać idolką. Czasem nie mogę uwierzyć, że mam tak cudowne życie i chyba już nie chcę żyć podwójnie.
Swój prawdziwy świat wprowadziłam do "blogowego", chyba czas żeby wprowadzić "blogowy" do normalnego.