A co my dziś zaczynamy? WOLNE! :D Niestety stos notatek czeka, lekcji to samo, ale i tak cieszę się, że nie muszę się nigdzie szykować i wybierać. Luzik, zero stresu, którego ostatnio znowu było zbyt dużo przez co znowu ucierpiało na tym moje zdrowie (psychiczne i fizyczne), ale mam nadzieję, że teraz na prawdę wyluzuję. Niby to nie jest zbyt wiele dni, ale potrzebuje tego ''oczyszczenia'' i myślę, że nie tylko ja ;)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętacie jak pisałam o cudownej paczce od firmy
ZmianyZmiany (klik!)? Dostałam od nich wszystkie dostępne warianty smakowe batonów, które są w 100% wegańskie, mega zdrowe i podobno ultra pyszne. Jako pierwszego batona wybrałam najbardziej kolorową Petardę. Czy dobrze zrobiłam? Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Opakowanie Petardy jest genialne! Niby proste, ale z pomysłem i bardzo przyciągające wzrok. To właśnie dlatego zaczęłam od niej. Całość wykonana jest z ekologicznego materiału przez co nie ma tutaj rozkładającego się miliony lat plastiku - na plus! ;) Na samym początku kompletnie nie zauważyłam, że baton Petarda zawiera w sobie spirulinę, która dla mnie to smakowy koszmar. Strasznie się jej przestraszyłam, ale kurczę...może nie poczuję?
W środku baton przypomina płaską cegiełkę, bo jest dosyć ciężki, zbity, lekko twardy i jak widać uroczo zielonkawy ;) Znajdziemy tu też masę drobinek ziaren chia oraz liofilizowanych malin.
Smak: Zapach przestraszył mnie już na wstępie, bo niestety mój bardzo wrażliwy nos wyczuł nasz zielony ''superfoods''. Długo wahałam się aby w końcu go ugryźć, ale blog zobowiązuje ;) Konsystencja bardzo mi się podobała, bo lubię takie zlepki. Lekko twardy baton, ale z drugiej strony nie stanowił oporu przed naciskiem zębów. Ziarenka chia oraz maliny chrupały i dodawały odmiennej tekstury. Liofilizowane maliny były dosyć kwaskowe, ale taka już ich natura. Pierwsze gryzy i właściwie pierwsze pół batona zjadłam z ogromnym smakiem. Wszystko mi w nim odpowiadało do czasu...gdy zabrałam się za drugą połówkę. W tym momencie jedzenie tego cuda zaczęło mnie męczyć, a na języku poczułam bardzo nieprzyjemny smak mydła (?), Tak, to była spirulina i jej okropny smak! Niestety jestem na nią tak wyczulona, że nie byłam w stanie dokończyć batona w całości. Smak tego dodatku tylko nasilał się i nasilał, a ja dostałam mdłości. Musiałam aż umyć po nim zęby, a szkoda, bo reszta była perfekcyjna. Rozumiem, że niektórym smak spiruliny czy innych wodorostów odpowiada, ba, są osoby, które to uwielbiają! Ja niestety nie lubię, a wręcz nie cierpię i wystrzegam się tych zielonych potworków jak tylko mogę. Myślę, że baton będzie bardzo smakował osobom, które właśnie lubią takie ciekawe dodatki, ale ja pozostanę przy klasycznych wersjach ;) Już nie mogę się doczekać jak wypadną pozostałe smaki, a tą wersję pozostawię dla odważnych. Widać, Petarda nie jest dla tak mało wybuchowej dziewczyny jak ja :D
Podsumowując:
5/10
Czy kupię ponownie? - Nie