No i mamy piątek! Na szczęście jestem dziś w szkole krótko, a więc będę mogła pozwolić sobie na trening i oddać się przyjemnościom :) Lubię piątki, chyba nawet bardziej niż niedzielę, bo przecież jest tak cudownie, gdy wiesz, że czekają cię dwa dni wolnego i cały wolny wieczór!
Wczoraj na blogu był pasztet, a dziś postawiłam na słodkie klimaty ;) Mało migdałowe jadłam w życiu tylko raz i bardzo mi smakowało. Zawsze chciałam spróbować czegoś z innych firm i jakiś czas temu testowałam to, które dodatkowo wzbogacone zostało o kawałeczki migdałów! Czyż to nie brzmi super? Zapraszam do recenzji :)
Skład:
Wygląd i smak: Ponownie mamy tutaj styczność z masłem w plastikowym słoiku. Jednym może to odpowiadać, drugim nie, ale ja nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu :) Niby nie wykorzystam go do owsianki/kaszki, ale przynajmniej nie potłucze mi się przy upadku w kuchni podczas pichcenia.
Masło migdałowe w wersji chrupiącej to coś, co chciałam spróbować już od dawna. Uwielbiam kawałki orzeszków w maśle orzechowym i to właśnie takie masło zawsze wybieram. Czy to mnie oczarowało? Zacznę od jego konsystencji, która była lekko sucha, ale na szczęście masło puszczało naturalny olej i dało się je rozsmarowywać. Kawałków orzechów była masa, co jest bardzo na plus! Były one duże i świeże. Zapach? Powalający...no bo kto nie lubi aromatu prażonych orzechów, a w tym przypadku migdałów? ;) Smakiem masło również nie rozczarowuje, bo było pyszne! Mocno migdałowe, podprażone i z tymi dużymi elementami chrupiącymi - dla mnie bajka! Jedyne co trochę przeszkadzało i niestety obniża ocenę, to suchość. Pod koniec, gdy masło się już kończy, jest bardzo twarde i trzeba je rozpuszczać. Mimo to bardzo mi smakowało i skuszę się ponownie gdy je kiedyś spotkam.
Podsumowując:
9/10
Cena - 49 zł (500 g)
Czy kupię ponownie? - Tak