Przepraszam za moją wczorajszą nieobecność, ale po długiej (na prawdę, do 3 w nocy! :D) imprezie nie chciało mi się wchodzić na bloggera.
Powiem tylko jedno, nie ma to jak cudowne chwile z rodziną. To prawda, że czas z najbliższymi osobami mija bardzo szybko. Nie ma przecież nic lepszego niż siedzenie przy stole i gadanie o wszystkim i niczym jednocześnie ;) Potem oglądanie wspólnie ''Jeździec bez głowy'', a potem wracanie późną nocą przez ''wymarłe'', zimne i zamglone miasto...czad :D
Czyżby ostatni dzień listopada? Ale to zasuwa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lubię batony musli, nawet bardzo lubię! Szczególnie te bez zbędnych polew, składające się tylko z lepkich płatków i owoców/orzechów. Mój wujaszek dobrze o tym wie i podarował mi te oto batoniki. Na początku była trochę rozczarowana, bo o taki smak chyba najłatwiej w Polsce no, ale...już nie wybrzydzam ;)
Zapraszam na recenzję!
Skład:
Wygląd: Kartonowe, zielone pudełko z motywem gór? Czyżby coś z kontekstem ''jestem tak syty, że można ze mną szczyty zdobywać!'' ? Możliwe, możliwe, szkoda, że mijające się z prawdą.
W ów kartoniku znajdziemy 5 batonów, każdy zapakowany w osobne ''ubranka'', które swoją drogą mają piękna grafikę. Niby taka prostota, ale jednak przyciąga.
Po otwarciu dostajemy ładnie ulepiony batonik z gigantycznymi rodzynkami. Właśnie takie rodzynki jestem w stanie przełknąć, bo przeważnie są mięsiste, ale tych małych, suchych gniotów...brrry!
Smak: Zapach jest nijaki, po prostu słodki. Pachnie tak, jak większość batonów musli. Batonik jest lepki i plastyczny, łatwo go przełamać i zgnieść w palcach. Płatki, z których jest zrobiony, są tak jakby lekko podprażone (?), bo mają charakterystyczny aromat. Jest to tak jakby nutka karmelu.
Orzechów w batonie jest sporo, ale niestety są to tylko ''drobinki'' czyli nic innego jak orzechy pokrojone w kostkę - buuu.
Z owoców są tu tylko rodzynki, ale jakie! Mięsiste, duże i bardzo przyzwoite. Pozytywne zaskoczenie przynajmniej z tym dodatkiem ;) Całość smakuje jak zwykły, tani batonik musli bez wstrętnej polewy czekoladopodobnej, którą często się pcha to przekąsek tego typu. Niby fajne, ale jednak nie tak, by zamawiać je zza granicy. Nestle Fitness są o wiele smaczniejsze.
Podsumowując:
6/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Nie