Przepis regularny był chwilę temu. Może przez moje zaganianie, multum spraw do załatwienia, gonitwę myślową i a potem łapanie syndromu lenia, bo przecież trzeba odpocząć. A jak odpoczywam to przy czytaniu, gotowaniu i jedzeniu.
Pijąc spore ilości kawy z dripa i zaczytując się w majowym "W drodze". A propos w drodze...byłam na 800 - leciu zakonu OP i była moc. A nawet M.O.C. Koncert pełen gwiazd od pani Katarzyny Nosowskiej, Skubasa, Bovską po Adama Krylika skończywszy. Ponadto owca była, pandzia była i wiele białych misiów z którymi można było robić sobie zdjęcie. Biliśmy rekord w jednoczesnym otwieraniu cukierka i rozmowie o Bogu. Słodkością rozpakowywaną były Boże Krówki.
To był dobry czas. I dobrze było spotkać znajome ludziki.
+
Koktajl szpinakowy
1 szklanka soku jabłkowego wytłaczanego
(użyłam Tymbarka Antonówki)
2 spore garście szpinaku baby
kawałek imbiru (może być suszony)
odrobina soku z cytryny
Szpinak umyć, imbir obrać. Wszystko włożyć do blendera i zmiksować na gładki płyn. Najlepiej do momentu powstania jasnozielonej wierzchniej pianki. Przelać do szklanki i pić na zdrowie. Swoje i cudze.