Na plany kulinarne, które przed każdym urlopem wymykają mi się spod kontroli, mam jedno, proste rozwiązanie. Czyszczenie lodówki. I sos, który blendowałam w minionym tygodniu litrami. Bez większego zastanowienia możesz połączyć go z makaronem, ryżem, kurczakiem czy co tam planujesz dziś wszamać.
Zanim przejdę do przepisu, mówiłam już... #
jakjakochamkalafiora! A teraz pokochałam ten sos! Zwykłam wyżerać go łyżkami wprost z blendera. Jest tak obłędny, że zanudzałam nim Stwórcę do zbełtania. Jeśli coś wydawało się być pozbawione przysłowiowej kropki nad "i", ten sos sprawdzał się znakomicie. Dlatego bez większego zastanowienia postanowiłam spróbować go w duecie z owsianką. Ty też musisz!
Owsianka z sosem kalafiorowym
2 ząbki czosnku przepuszczone przez praskę
kapka masła do smażenia
kalafior podzielony na różyczki
puszka mleka kokosowego
sól i pieprz do smaku
porcja płatków owsianych
parmezan po (opcjonalnie)
Czosnek smażę na maśle do czasu, aż zmięknie, ale nie zbrązowieje (inaczej będzie gorzki). Odstawiam. Kalafiora zalewam mlekiem, solę i gotuję pod przykryciem ok. 20 minut. Następnie przekładam kalafiora do blendera, dodaję czosnek, pieprz i wlewam część mleka z gotowania kalafiora. Blenduję na gładko, konsystencję regulując pozostałym mlekiem.
Płatki prażę na suchej patelni, następnie zalewam sosem, odstawiam na 10 minut.
Gotową owsiankę konsumuje... je je jest pyszna!
Jak nie trudno się domyślić, śniadanie okazało się być niesamowicie pyszne, zdrowe i hmm,
kalafiolove. Polecam wszystkim sceptykom. Tak na prawdę bardziej czuć czosnek i mleko kokosowe.
Kto się skusi/odważy/zastanowi? [niepotrzebne skreślić]
Do następnego owsiankowania!