Większość ludzi utożsamia zdrowe odżywianie z odchudzaniem. Chcąc zrzucić parę kilo zmieniają nawyki żywieniowe, zastępują niezdrowe produkty ich mądrymi zamiennikami. Często okazuje się, że męczą się z tym i popadają we frustrację, bo pomimo wysiłku i zmian, waga stoi w miejscu.
W takiej sytuacji możliwości są dwie.
Zacznę od tej bardziej prawdopodobnej.
Po prostu jesz za dużo. Utrata wagi wynika tylko i wyłącznie z ujemnego bilansu kalorycznego, czyli dostarczania mniejszej ilości energii niż organizm potrzebuje. Na to nie ma mocnych. Co więcej, w bardzo dużym uproszczeniu nie zależy to aż tak od tego co jemy, a ile jemy (mam na myśli wartość kaloryczną). Oczywiście można wysuwać tutaj teorie o tym, że jedząc więcej białka zużyjemy więcej energii na jego strawienie niż w przypadku węglowodanów, ale nie są to ilości aż tak znaczące, jak te wynikające z stricte z kaloryczności posiłków. Ba! Jedząc ciasta i czekoladę też można chudnąć, ale pod warunkiem, że naszym jedynym pożywieniem w ciągu dnia będą na przykład tylko dwie tabliczki czekolady i pół marchewki. Bilans ujemny jest? –Jest, i to nawet ogromny, choć sami przyznacie, że jadłospis bazujący tylko za słodyczach ma niewiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Uprzedzając pytania, broń Boże nie polecam takiego rozwiązania, a chodziło mi jedynie o barwny przykład, że da się schudnąć jedząc rzeczy nijak mające się do odchudzania.
To CZY schudniemy zależy po prostu od ilości jedzenia (jego kaloryczności). Jednocześnie to JAK schudniemy zależy od jakości jedzenia.
Zdrowe odżywianie, jak sama nazwa wskazuje, ma nam zapewnić zdrowie, a niekoniecznie spadek masy ciała. Dobrym przykładem są jadłospisy, które dla Was przygotowuję. Wartości kaloryczne są orientacyjne – nie każdy banan będzie waży dokładnie 100g, a nie każda kromka chleba 36,5g, dlatego we wstępie pierwszych jadłospisów, zaczynając je przygotowywać zaznaczałam, że są to wartości orientacyjne i przede wszystkim odnoszące się do jednej porcji. Przeważnie w odnośnikach możecie znaleźć przepisy zawierające jedynie proporcje, rzadko kiedy piszę, że są to wartości przeznaczone na jedną osobę, jeśli tak jest mówię o tym. Tutaj jednak uruchamia się zdrowy rozsądek dotyczący porcji. Jeśli w rozpisce diety do przygotowania jest dana potrawa odwołuję się do podanego przepisu, ale gdy z przepisu otrzymacie wielką miskę sałatki, garnek zupy, duża butelkę soku, czy blachę ciasta, to przecież nie zjadacie wszystkiego w ramach jednej porcji.
|
źródło: iqkartka.pl |
Wracając jednak to tematu, zdrowe odżywianie pozwala nam schudnąć w sposób zdrowy, ale pod warunkiem, że jemy mniej niż przewiduje nasze zapotrzebowanie energetyczne. Tutaj pojawia się kolejny problem. Ile jeść, aby schudnąć?
TUTAJ możecie znaleźć wpis dotyczący tego, jak policzyć swoje zapotrzebowanie energetyczne. Teraz niby wystarczy jeść mniej i będziemy chudnąć. Proste jak budowa cepa, choć nie do końca. Jak zaznaczyłam wzory i liczenie na ich podstawie podstawowej przemiany materii dają wartości orientacyjne.
Dodatkowo należy uwzględnić poziom aktywności, który jest różny dla każdego z nas. Jedna osoba biega po 20km dziennie, inna przez cały dzień chodzi w biurze, a jeszcze inna spędza dzień nosząc na rękach kilkukilogramowego szkraba. Stąd też jedząc tyle samo, osoby o tych samych gabarytach, ale o różnym poziomie aktywności mogą na to różnie reagować.
Poza tym wchodzi w rachubę też kwestia podstawowej przemiany materii, na którą wpływ na wiele czynników, jak choćby skład ciała, czy nasze poprzednie doświadczenia. Osoba będąca na dziesiątej niskokalorycznej diecie z pewnością zarżnęła swoją przemianę materii na tyle, że spadła ona do niskiego poziomu. Sama po wielu latach doświadczeń z dietami i odchudzaniem mniej lub bardziej racjonalnym, jestem tego dobrym przykładem.
Jedyną pewną, dostępną w domowych warunkach, metodą określenia naszego zapotrzebowania energetycznego jest eksperyment. Innymi słowy jemy, liczymy i sprawdzamy czy chudniemy, czy stoimy w miejscu, czy tyjemy. Nikomu nie chciałoby się raczej bawić w takie rzeczy na co dzień, dlatego do wszelkich tabel czy wyliczeń należy po prostu podchodzić w dużą dozą zdrowego rozsądku. Nie ma dwóch takich samych osób.
Jest jeszcze druga strona medalu. Jeśli łączymy dietę z aktywnością fizyczną, a waga stoi w miejscu, może się okazać, że po prostu budujemy masę mięśniową. Spokojnie to nic strasznego. Po prostu gdy my spalamy tłuszcz, jednocześnie rosną nasze mięśnie, co może dawać bilans zerowy, gdy patrzymy tylko na wagę. W tej sytuacji z pomocą przychodzą inne pomiary. Wystarczy sprawdzić, czy tracimy w obwodach lub jeśli dysponujemy odpowiednim sprzętem sprawdzić, czy zmienił się skład naszego ciała. Taka sama masa mięśni zajmuje mniejszą objętość niż tłuszcz. Dlatego pomimo takiej samej wagi może być nas mniej w obwodach, ot paradoks.
Podsumowując zdrowe odżywianie wcale nie jest gwarantem chudnięcia. Jedząc zbyt duże porcje zdrowych rzeczy nie ma szans na utratę wagi. W tej sytuacji sprawdza się po prostu zdrowy rozsądek, a jeśli walczymy z nadwagą każda dieta powinna być przede wszystkim dietą „MŻ” (oczywiście i to bez przesady w drugą stronę). To CZY schudniemy zależy od tego ile jemy, za to to JAK schudniemy zależy od jakości naszego jadłospisu i tego, co się nim znajdzie.