Przyszedł czas na wypróbowanie czy na tej mojej małej wędzarni uda się uwędzić kiełbasę.
Generalnie można, czemu nie, tylko jest to wędzenie na ciepło, a ja lubię bardziej na zimno.
Nie myślcie, że narzekam, nie, nie, nie, tylko tak sobie po cichu mażę o normalnej wędzarni.
No dobra robię i testuję efekt końcowy.
Kiełbasa wyszła tak jak widać na zdjęciu, uwędziła się dobrze, ale nie zbyt równomiernie,
trochę flaczki sflaczały w niektórych miejscach i nie wiem dlaczego,
w smaku jest ok, ale jak to się mówi d.... nie urywa.
Zaznaczam, że masażem nie jestem, w swoim życiu jedynie robiłam białą kiełbasę
i wędliny w szynkowarze, więc autorytet ze mnie żaden
i zapewne jakiś poważny błąd gdzieś po drodze zrobiłam,
ale nie poddaję się i będę próbować dalej udoskonalać swoje umiejętności wędliniarskie.
Składniki:
3 kg wołowiny (u mnie antrykot i rozbef)
mieszanka ziół do kiełbasy białej
sól
pieprz
ok. 0,5 l wody
jelita wieprzowe
zrębki bukowe
Skład mieszanki: owoc jałowca, kolendra, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy, majeranek, cząber, rozmaryn, tymianek.
Wykonanie:
Mięso zmieliłam na najmniejszych oczkach.
(zrobiłam tak ponieważ nie wiedziałam jaki będzie efekt końcowy i chciałam zaoszczędzić sobie pracy).
Do mięsa wsypałam całą przyprawę (mówiąc szczerze, to słaba ta mieszanka, przyprawy jakoś słabo były wyczuwalne, a wsypałam całość, która teoretycznie miała być na 5 kg.)
Dolałam wody, wymieszałam i doprawiłam solą i pieprzem (my lubimy pierne mięsko).
Wyrobiłam porządnie mięso dłońmi, oczywiście smakowałam czy już smak mi odpowiada.
Odstawiłam na godzinę do przegryzienia.
W tym czasie przygotowałam sobie nadziewarkę i jelita.
Jelita (tak na oko, jeszcze nigdy nie utrafiłam idealnie w ich długość), wyjęłam z soli, umyłam i wypłukałam środek pod ciepłą wodą, zostawiłam w miseczce z ciepłą wodą.
Mięso przełożyłam do nadziewarki, napełniłam jelita.
Powiesiłam je na kiju od szczotki do przesuszenia na całą noc.
Następnego dnia uruchomiłam moją wędzarnie i zaczęłam wędzić.
Kiełbasę podzieliłam na trzy wędzenia, ponieważ wyszło jej za dużo na jeden raz,
a nie mogą przylegać ani do siebie, ani do ścianek wędzarni.
Czas to ok. 1 godzina w temp. ok. 80 st. C.
Po uwędzeniu kiełbasę studziłam na kratce.
Z tym wędzeniem to nie da się tak dokładnie określić czasu i temperatury.
Ja na początek miałam duży płomień i dwa palniki, temperatura rosła a dym wydobywał się spod przykrywy na cały dom, nawet okap na najwyższych obrotach nie dawał rady go wyciągać.
Potem zmniejszyłam i starałam się utrzymywać najniższą temperaturę,
ale niżej niż 80 st, C to się nie dało na moich palnikach.
Kiełbasa nie wyszła najgorsza w smaku, ale myślę,
że gdybym sama skomponowała zestaw przypraw to mogła by być lepsza.
Smacznego:)))