Próby upieczenia paleo piernika czas zacząć.
Myślałam, że będzie prościej, ale się trochę pomyliłam, co nie zmienia faktu,
że ciasto wyszło naprawdę dobre i świetnie udaje piernika.
Następnym razem się poprawię:)))
A tym razem zapraszam na wypróbowanie pierwszego przepisu z nadzieją,
że do Świąt zdążę opracować lepszy.
Składniki:
5 przejrzałych bananów
3 plantany z przewagą czarnych plamek
1 szkl. roztopionego smalcu wołowego,
ale może to być masło klarowane, olej kokosowy, co kto uważa za stosowne
4 jajka
100 g mąki kokosowej
1 czubata łyżeczka sody
1 łyżka octu jabłkowego
pół łyżeczki soli himalajskiej
Do smaku:
1/2 łyżeczki kardamonu
1 łyżeczka cynamonu
na czubku łyżeczki mielonych goździków i imbiru
Wykonanie:
Na patelnię wlewam tłuszcz, banany i plantany opieram, kroję i przekładam na patelnię.
Duszę na małym ogniu ciągle mieszając aż powstanie mus, czyli owoce się rozpadną.
Bananom za wiele czasu nie potrzeba, za to plantany są bardziej oporne.
W trakcie duszenia dodaję sól oraz przyprawy,
ich ilość można dostosować do własnych upodobań i możliwości.
Gotowy mus przekładam do miski i miksuję go robotem żeby przestygł.
Po czym wbijam jajka, miksuję do połączenia.
Następnie nie przerywając miksowania dodaję sodę i ocet.
Na koniec partiami wsypuję mąkę i mieszam na wolnych obrotach.
Mąka kokosowa dość mocno wchłania całą wilgoć, więc z ilością trzeba uważać.
Ja po wsypaniu 100 g i porządnym wymieszaniu odczekałam chwilę, po czym uznałam, że konsystencja jest wystarczająco gęsta, a ma być taka, że jak nałożymy ciasto do keksówki da się uformować w gładki stożek, bo jest go dość dużo i tak naprawdę można by go podzielić na dwie foremki, lub z reszty zrobić ciastka.
Piekłam w 180 st.C funkcja góra - dół ok. 1 h z założeniem, że to będzie odpowiedni moment i ciasto będzie już suche, ale niestety wciąż było mokre i zaczęło się przypiekać, więc zmniejszyłam temp. do 150 st.C funkcja termoobieg i potrzymałam jeszcze chwilę.
W końcu wyłączyłam piekarnik, bo uznałam, że to już nic nie zmieni,
ciasto pozostanie mokre w środku, a za chwilę będzie też spalone z wierzchu.
Odczekałam chwilę aż przestygnie, wyjęłam na kratkę
i czekałam z niecierpliwością co z tego wyszło.
Ukroiłam i trochę się rozczarowałam, bo wydawało mi się, że ilość dodanej mąki będzie wystarczająca a tu taki zonk!
Ciasto wyszło bardzo mokre, ale na zakalca to nie wygląda.
Za to jest dobre w smaku, bardzo słodkie i przypomina piernik, na szczęście nie czuć bananów,
więc jest szansa, że skuszą się nie moje dzieci.
Następnym razem dodam więcej mąki i zaktualizuję opis i zdjęcie, już się nie mogę doczekać,
gdybym tylko miała plantany pod ręką to kto wie czy nie zrobiłabym go już dzisiaj.
:)))