Weekend w pełni, a mi się zachciało czegoś słodkiego, jednak ta słodycz miała być upieczona
i bez udziału jajek, ponieważ ostatnio chyba przesadziłam z jajkami i mam wrażenie,
że źle je trawię, a w połączeniu z boczkiem i smalcem to po prostu bomba dla moich jelit
i wzdęcia murowane, o bólu brzucha nie wspomnę.
Także postanowiłam zrobić ciacho, bez jajek.
W internecie żadnych konkretów nie znalazłam, więc zaczęłam sama kombinować.
Może efekt końcowy nie spełnia moich oczekiwań,
ale nadaje się na złagodzenie słodkiej zachcianki.
Składniki:
3 średnie przejrzałe banany (ok. 380 g po obraniu)
sok z limonki
70 g miękkiego masła klarowanego
50 g żelatyny + 100 g zimnej wody + 70 g wrzącej wody
100 g suszonych daktyli bez pestek + ok. 180 g gorącej wody
5-7 czubatych łyżeczek kakao
60 g wiórków kokosowych po zrobieniu mleka - wysuszonych
Dodatkowo: wiórki kokosowe do posypania
Wykonanie:
Daktyle zalewam wodą i odstawiam aby zmiękły na ok. 20 - 30 minut.
Żelatynę zalewam zimną wodą i odstawiam do namoczenia,
następnie zalewam wrzątkiem i mieszam do rozpuszczenia.
Do kielicha wysokoobrotowego blendera wkładam obrane i połamane banany,
wlewam sok z limonki i miksuję na papkę.
Dodaję odsączone daktyle, miksuję.
Wlewam żelatynę, mieszam.
Wkładam masło, miksuję.
Wsypuję kakao (5 łyżeczek ok. 20 g), miksuję.
Wsypuję wiórki kokosowe, miksuję.
Można oczywiście dać mąkę kokosową, ale trzeba uważać z ilością.
Ja oczywiście zawsze smakuję czy wszystko mi odpowiada
i postanowiłam dosypać jeszcze dwie łyżeczki kakao.
Całość porządnie zmiksowałam, przelałam do okrągłej sylikonowej foremki.
I tak naprawdę można by na tym etapie zakończyć pracę, dać ciastu stężeć
i wszystko było by ok, ale ja postanowiłam go upiec.
Piekłam w 170 st. C funkcja termoobieg ok. 40 minut.
Po wyjęciu obficie posypałam wiórkami.
Wyjęłam z foremki dopiero jak całkowicie wystygło.
Ciasto do rewelacyjnych się nie zalicza, za to jest mocno kakaowe,
wilgotne, idealnie słodkie i na pewno zjadliwe.
Gotowe:)))