W komórce, w zielonym pudle wypełnionym Marcianym wspomnieniem dzieciństwa, leżała ona: drewniana komódka. Dostałam ją kiedyś od jednego z wujków - zrobił ją własnoręcznie. Byłyśmy nią z siostrą zachwycone, służyła dzielnie w naszej zabawkowej kuchni, wytrzymała nawet pierwsze metamorfozy, którym poddawałam ją jako dziecko (już wtedy miałam zapędy do wszelkich zrób-to-sam). Niektóre elementy pomalowałam wówczas farbą plakatową w moim ulubionym wówczas kolorze sieny palonej (kojarzyłam go z odcieniem syropu klonowego czy cukrowego z kreskówek), na drzwiczki przykleiłam kawałki okleiny, którą mama wykorzystała do metamorfoz w naszej rzeczywistej, pełnoprawnej kuchni.
Po latach, wyjęta z pudła, komódka prezentowała się źle. Gdzieniegdzie pokreślona ołówkiem, przypadkowo maźnięta farbą czy tuszem. Z jednym uchwytem naderwanym, innym oderwanym w całości.
Ponieważ miałam już pełnoprawny domek dla lalek, ale wciąż brakowało mi wyposażenia, komódka szybko została przyjęta do kliniki.
diagnoza:
brudasiec plamisty,
szczerbatoza kończynowa oraz wrodzona oschłość i szorstkość
leczenie: czyszczenie wilgotną ściereczką, operacyjne usunięcie kikutów i uchwytów stałych (niestety, zdrowe też należało usunąć), peeling papierem ściernym, makijaż permanentny (po raz kolejny sięgnęłam po farbę Chalkboard Paint 308 od Benjamin Moore w kolorze swallow's tail - nie pokazałam tego na zdjęciach, ale po komódce można rysować kredą ;)), wszczepienie implantów (kolorowe koraliki sprawdziły się idealnie)
 |
po zabiegu usunięcia kikutów i uchwytów stałych oraz po wstępnym peelingu, który zniwelował wrodzoną szorstkość |
Po opisanych zabiegach:
Wciąż jednak nie byłam pewna co do stanu pacjenta.
Po naradzie z wewnętrznymi głosami rady lekarskiej, postanowiliśm...ekhm! - postanowiłam wyścielić wnętrze szafek "tapetą", w tym przypadku papierem do pakowania z kwiatowym wzorem Anny Bond
(papier kupowałam w Rzeczowniku, mój wzór jest obecnie niedostępny, ale nie brak innych).
Tak prezentuje się wyleczona komódka:
Jak można zauważyć na poniższym zdjęciu, wyściółka szafek komódki to ten sam papier, który wykorzystałam do wytapetowania sypialni na piętrze.
O tak, domek powoli się wypełnia, zaczyna tętnić życiem... Niejeden post powstanie o tym, co wewnątrz domku...
Poprzednie odcinki: