Domowe masło orzechowe jest dobre. Ba! Domowe masło orzechowe jest uzależniające i żre się go bez opamiętania. Niestety, domowe masło orzechowe posiada kalorie i żarcie bez opamiętania niesie konsekwencje, ale kto by się przejmował czymś, czego nie widać. Kaloriami znaczy. Moja miłość do domowego masła orzechowego zakwitła w momencie zajechania dwóch blenderów. Pomyślałam sobie, że coś, co ma taką siłę rażenia, że wywala korki z w całej wsi a sprzęt reklamowany jako „ma jaja ze stali” umiera w głośnej agonii, to cholera musi być dobre! I jest! Jest na tyle dobre i ma tyle zastosowań, że nawet swąd palonych blenderów mi tego uczucia nie zdemolował. Domowe masło orzechowe robię z orzeszków ziemnych (arachidowych), można robić masła z migdałów, słonecznika, orzechów laskowych czy włoskich i takie masła, też pojawią się na blogu. Jednak masło z arachidków jest moim masłem ukochanym. Orzeszki arachidowe mają bardzo dużo białka i co śmieszniejsze, należą do gatunku roślin strączkowych, czyli to kuzyn fasolki szparagowej. Co jeszcze sprawia, że warto jeść orzeszki ziemne? Mają dużo witaminy B3 (witaminy PP, niacyny). Witamina B3 wspomaga układ nerwowy – więc jak czujecie, że zaraz was szlag trafi, to jedzcie orzeszki. Niektóre źródła podają, że 100g orzeszków arachidowych pokrywa aż 85% dziennego zapotrzebowania na niacynę, u osoby dorosłej. Orzeszki mają też w swoi składzie argininę, która odpowiada za przyrost masy mięśniowej, więc, zamiast wstrzykiwać sobie w różne części ciała, podejrzane substancje i liczyć na klatę jak Rambo, jedzcie orzechy arachidowe.
Zrobienie domowego masła orzechowego jest proste. Wymaga dwóch składników – orzeszków i odrobiny soli. Jednak żeby nie było za prosto, wymaga też blendera i to o sporej mocy. Można zrobić to zwykłym blenderem, ale małe ilości i robiąc co chwile przerwy, żeby czarny dym nie obwieścił nam, że właśnie wybraliśmy zakup nowego urządzenia.
Domowe masło orzechowe robię z surowych orzeszków ziemnych, które zamawiam w internecie, lub kupuję w sklepach ze zdrową żywnością. Już pędzę wyjaśnić, dlaczego surowe. Prażę sobie sama na suchej patelni, korzystając z naturalnego tłuszczu, który jest w orzechach. Te sklepowe, prażone i solone, to mają taki skład, że proszę podziwiać i zawartość tłuszczu wyższą niż najbardziej tłuste sny o pączkach i frytkach. Jeśli możecie, wybierajcie surową postać orzeszków. Jest zdrowiej i smaczniej.
Na najlepsze masło orzechowe na świecie potrzebujemy
1kg surowych orzeszków ziemnych (możecie użyć dowolnej ilości, tylko wtedy zmniejszcie ilość soli)
1 płaską łyżkę soli
Orzechy wsypuję na dużą patelnię, posypuje solą i prażę. Nie dodaje żadnego tłuszczu. Orzechy mają go w sobie. Rumienie orzechy, mieszam. Im bardziej zrumienione tym smak masła intensywniejszy a kolor ciemniejszy. Jak stopień uprażenia już jest taki jak lubię, orzechy przekładam do misy miksera.
Przygotowanie w Tefal Companion:
Orzechy wsypuję do misy z założonym ostrzem ultra blade, ustawiam prędkość 6 i czas 40 sekund. Siekam. Wymieniam ostrze na ostrze do wyrabiania, zakładam koszyczek do gotowania na parze, żeby zmniejszyć powierzchnie roboczą misy, ustawiam prędkość 9, czas 7 minut i temperaturę 45 stopni. Podgrzewanie misy ułatwi puszczenie tłuszczu i łatwiej się zmieli. Kontrolujemy czas, bo może się okazać, że masło będzie gotowe szybciej lub trzeba będzie czas wydłużyć. Gotowe masło przekładam do słoiczka.
Przygotowanie tradycyjne:
Orzechy małymi porcjami przekładamy do misy blendera i miksujemy do momentu aż uzyskamy masło. Pamiętajmy, żeby orzechów nie było za dużo i żeby robić przerwy, bo inaczej możemy zarżnąć blender, a to jest mało fajne rozwiązanie.
Pod koniec miksowania, obojętnie jaką metodą, próbujemy masło, jeśli mało słone, możemy dosolić. Jeśli nie lubimy słonego masła orzechowego, możemy sól pominąć. Jak masło zaczyna być „maślane” możemy dosypać kilka łyżeczek dobrego kakao i mamy czekoladowe masło orzechowe, a to prawie jak nutella, tylko zdrowsze