My ostatnio wykopał to dziwne warzywo i trzeba było je do czegoś upchnąć. Pierwsza myśl: puree, jak mi posmakuje, będę kombinować dalej. Powiem szczerze, średnio mi podeszło. Jakoś nie moje smaki. My coś przebąkiwał, że mu nawet smakuje, ale był tak zmęczony po powrocie do domu, że pewnie bredził. Jak będzie mi marudził, że jednak coś by jeszcze skubnął, jutro mu coś utopinamburuję. Przepis jest ogólnie bardzo prosty i nie jest przekombinowany. Łosoś przyprawiony minimalnie, topinambur także - żeby poznać jego smak.
Składniki:
2 średniej wielkości kawałki łososia
300 g topinamburu
1 łyżeczka masła
szczypta gałki muszkatołowej
sok z cytryny
odrobina natki pietruszki i koperku
olej rzepakowy
sól
pieprz
(przepis na 2 porcje)
Topinambur obieramy, kroimy w mniejsze kawałki i gotujemy do miękkości. Łososia myjemy, dokładnie osuszamy, solimy, pieprzymy i skrapiamy sokiem z cytryny. Odstawiamy. Topinambur miksujemy w blenderze z masłem, solimy, doprawiamy gałką muszkatołową. Łososia smażymy na złoty kolor, wystarczy mu około 2-3 minut z każdej strony na średnim ogniu. Ja miałam 2 dzwonka, około 1,5 cm grubości. Na talerz wykładamy puree, kawałki łososia i całość posypujemy świeżymy ziołami.