Jednym z najtrudniejszym elementów przechodzenia na dietę wegańską był dla mnie brak nabiału. Tak jak z mięsem nie czułam nigdy zbyt silnej więzi, tak z mlekiem, jogurtami i twarożkiem już o wiele bardziej. Oczywiście dość szybko udało mi się zastąpić produkty "pierwszej potrzeby", ale wciąż były takie nad którymi musiałam popracować. Tak też powstała śmietanka sojowa.
Śmietanka sojowa to był taki trochę eksperyment. Po przeprowadzeniu wstępnego rozeznania w internecie doszłam do wniosku, że pora się zabrać za praktykę. Okazało się, że efekty są więcej niż zadowalająca. Śmietankę przygotowuje się w kilkanaście minut, praktycznie od samego początku jest idealna ( a po schłodzeniu w lodówce zyskuje efektu WOW) i można ją wykorzystać do tyyyyylu rzeczy.
Po pierwsze konsystencją przypomina mi śmietankę kremówkę. Jest niezwykle aksamitna i kremowa, dodatkowo całkiem pozbawiona sojowego smaku, tak charakterystycznego dla wielu sojowych produktów. Idealnie się rozprowadza, nie waży się i jest najlepszym sposobem na zabielenie/zagęszczenie zup, sosów czy kremów. Doskonała.
Porcja którą pokazałam jest dość mała, ale w zupełności wystarczy. W razie gdybyście nie posiadali miksera kielichowego lub jakiegoś innego z super hiper mocą, blender ręczny też da radę ( próbowałam! ) musicie tylko poświęcić przygotowaniom trochę więcej czasu i cierpliwości.
Serdecznie polecam!
Śmietanka sojowa:
- 0,5 szklanki mleka sojowego (niesłodzonego)
- 0,3 szklanki oleju roślinnego
- 1 łyżka octu jabłkowego
- szczypta soli
Schłodzone mleko sojowe wymieszać z octem i odstawić na ok. 10 minut. Następnie ubić wysokoobrotowym blenderem, lub kielichowym mikserem przez mniej więcej 2 minuty. Ubijać dalej stopniowo dodając olej. Po kilku minutach ubijania dodać sól, wymieszać i wstawić do lodówki do schłodzenia.
Smacznego!