O kimchi słyszałam bardzo wiele. Nie tylko o jego smaku, ale przede wszystkim o niesamowitych właściwościach zdrowotnych, przez stulecia wykorzystywanych przez rodowitych Koreańczyków. Jednak z niewyjaśnionych przyczyn przez długi czas zabierałam się do niego jak pies do jeża. Zawsze kiedy już miałam się za nie zabrać, coś mi stawało na drodze. Wielki, wielki błąd!
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. No może nie wejrzenia, ale od pierwszego kęsa. Niesamowity, intensywny smak, który nie równa się z niczym innym. Oczywiście kimchi ma zapewne tyle samo przeciwników, co zwolenników, jak to zwykle bywa z silnymi, wyrazistymi potrawami. Dla mnie jednak jest prawdziwie wyjątkowe.
Dlaczego kimchi jest takie zdrowe? Właściwości zdrowotne kimchi to między innymi doskonałe działanie, poprawiające stan układu sercowo naczyniowego a także układu trawienia. Antyoksydanty zawarte w kimchi przyczyniają się do łagodzenia objawów nowotworów, cukrzycy, otyłości, atopowego zapalenia skóry a także wrzodów żołądka. Ze względu na to, że jest bogate w flawonoidy i probiotyki, spowalnia procesy starzenia, zapewnia zachowanie zdrowego poziomu cholesterolu i wzmacnia układ odpornościowy.
Kimchi jest niskokaloryczne, bogate w błonnik pokarmowy i pełne składników odżywczych. Zawiera bardzo duże ilości witaminy A, witaminy B1, B2 oraz witaminy C. Jest także bogate w niezbędne aminokwasy i minerały takie jak żelazo, wapń, selen. Zawiera niezwykle silne antyoksydanty zapewniając dodatkowy plus jakim są probiotyki oraz bakterie mlekowe. W swoim składzie posiada kapsaicynę, chlorofil, karotenoidy, flawonoidy i izotiocyjaniany z niską zawartością tłuszczu i cukru.
Uważam, że kimchi trzeba spróbować. Przepis, który Wam dziś pokazuję, jest wersją bardzo spolszczoną. Oryginalne kimchi jest dużo bardziej ostre i składa się z nieco innego połączenia składników. Jednakże w przypadku kimchi, dobrze jest dozować sobie jego smak stopniowo, ucząc się własnych preferencji i nabierając wprawy. Za jakiś czas pokażę Wam oryginalną, koreańską wersję a do tego czasu mam nadzieję, że zdążycie się już porządnie w kimchi zakochać!
Serdecznie polecam!
Kimchi ekspresowe:
- 2,5 litry wody
- 5 łyżek soli morskiej
- 1 kg kapusty pekińskiej
Pasta Kimchi:
- 3/4 szklanki wody
- 2 łyżki mąki ryżowej
- 1 łyżka cukru
- 0,4 cebuli
- 1 ząbek czosnku
- 3 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki ostrej papryki
- 1 łyżeczka chilli
- 2 łyżki słodkiej papryki
- kawałeczek startego imbiru
- 0,4 łyżeczki soli
- pęczek szczypiorku
- 0,5 średniej białej rzodkwi
- 1 marchew
Kapustę dokładnie umyć, następnie pokroić wzdłuż na cztery części. Każdą część pokroić na niewielkie kawałki. Przygotować roztwór z wody z solą. Pokrojoną kapustę przełożyć do szklanej miski, zalać roztworem, przykryć talerzykiem obciążonym ciężkim słoikiem. Tak zalaną kapustę pozostawić na około 1,5 godziny. W czasie moczenia kapusty przygotować pastę kimchi. W niewielkim garnuszku zagotować wodę z mąką ryżową i cukrem, energicznie mieszając. Gotować około minuty, aż zamieni się w gęstą pastę. Odstawić, ostudzić. Do ostudzonej pasty dodać papryki, sos sojowy,chilli, starty imbir oraz starte bądź zblendowane: cebulę z czosnkiem. Dobrze wymieszać. Marchew i rzodkiew pokroić na bardzo cienkie paseczki. Szczypior skroić w drobną kostkę. Warzywa dodać do pasty kimchi. Kapustę odcedzić i wypłukać. Ważne, aby bardzo dokładnie odcisnąć ją z wody. Następnie odciśniętą kapustę, w rękawiczkach nacierać pastą, tak by wszystkie liście były nią pokryte. Tak natartą kapustę przełożyć do szklanego bądź kamionkowego naczynia, mocno dociskając, by usunąć gromadzące się powietrze. Zalać płynem z zalewy, zakręcić i odstawić na około 2 dni. Kimchi powinno stać w temperaturze pokojowej. Po 2 dniach, spróbować i albo pozostawić by fermentowało dłużej, albo przełożyć do słoików i wstawić do lodówki. Tak przygotowane kimchi może stać w lodówce nawet kilka miesięcy, nabierając wciąż smaku.
Smacznego!