Ten gulasz to smak mojego dzieciństwa. Kurze serduszka duszone w sosie, do tego obowiązkowo tłuczone ziemniaki z masełkiem. Kiedy byłam mała nie miałam pojęcia, że to co nazywa się serduszkami to faktycznie prawdziwe kurze serca. W końcu mama zawsze kroiła je tak, że były okrągłe, a ja byłam przekonana, że serce ma kształt takiego walentynkowego serduszka. W dodatku mama zawsze mówiła, że na obiad jest „mięsko kółeczka”. Z wiekiem oczywiście poznałam prawdę, na jakiś czas odmówiłam jedzenia tego gulaszu, a teraz gdy zmądrzałam, znowu się nim zajadam.
Składniki:
- ok. 1 kg kurzych serc (po oczyszczeniu zostanie ok. 600g)
- 1 duża cebula
- 2 liście laurowe
- kilka ziaren ziela angielskiego
- kilka owoców jałowca
- 2 łyżeczki majeranku
- sól i pieprz
- 2 łyżki śmietany
- 1 płaska łyżka mąki
- woda
- olej do smażenia
Przygotowanie:
Zaczynamy od oczyszczenia serc. Zdejmujemy błonkę, odcinamy tłuszcz i żyłki a następnie kroimy (moja mama kroi na trzy kułeczka, babcia na dwie połowy, a można wcale ich nie kroić). Płuczemy pod zimną wodą i odkładamy na sito aby odciekły.
Kroimy cebulę w drobną kostkę, smażymy na oleju, dodajmy zioła, a na koniec serduszka. Dolewamy tyle wody aby przykryła mięso i dusimy godzinę do półtorej.
Pod koniec doprawiamy solą i pieprzem. Mieszamy śmietanę z mąką w kubku i dolewamy po trochu sosu z gotowania serduszek. Całość wlewamy do gulaszu i gotujemy jeszcze 15 minut, aż mąka zagęści sos.
Podajemy z ziemniakami, kaszą lub pieczywem. Świetnie pasuje ogórek konserwowy :) Taki gulasz wystarczy na obiad dla 4 osób.
Smacznego!