Cóż mi wypada pisać po dłuższej nieobecności – wykręcać się jakoś? Nie wiem nawet, co dokładnie miałbym streszczać, z czego się tłumaczyć, o ile w ogóle z czegoś, gadanie o tym, co robię jakoś nigdy nie szło mi wyśmienicie.
dynia i lody, to już nieprawda, bo wszystko dawno temu zjedzone
Powiem tylko, że podoba mi się sposób, w jaki ułożyły się ‘pomaturalne’ wydarzenia, że podoba mi się rok pewnej formy przygotowania, zebrania sił, wiedzy, przysposobienia do już-nie-licealnej rzeczywistości.
Doradzę także docenienie zdrowia swojego narządu odbierania bodźców słuchowych (i na nieszczęście zmysłu równowagi). Gdyż nie da się przewidzieć sytuacji, wynikiem której będzie zakaz moczenia ucha na najbliższy miesiąc (prysznic z kawałkiem waty, tak bardzo </3), zasypiać się będzie w bólach, co zaowocuje 'dobrowolnym' wzięciem pierwszego w życiu leku przeciwbólowego, a rozpoczęcie odbierania i rejestrowania dźwięków po tygodniu słyszenia jedynie szumów i pulsowania (nie przeczę, trochę creepy) z jednej strony głowy, doprowadzi do stanu niemal ekstazy. Na dokładkę dojść może takie upośledzenie funkcji żuchwy, że problemem będzie pogryzienie... banana.
Nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło - znalazłem wreszcie czas na powtórne przewertowanie podręczników. Tych starych, z biol-chemu. Czyli wziąłem i zwarłem pośladki.
Ponarzekałem sobie trochę, na NFZ jednak wcale nie mam zamiaru, wolę pozostać wdzięcznym, że słyszę. Niemniej, "leki osłonowe" mogłyby się okazać czymś innym niż preparatem z witaminą... B12. Jakoś bardzo drogim zresztą :/
Zobaczymy, jak to będzie, tymczasem polecam się na instagramie (
klik) i na snapchacie: herbiwo