Bardzo rzadko robię różne desery czy słodkie wypieki, ponieważ mój słodki ząb całkowicie zaspokaja wielka micha lodów bananowych na "dzień dobry" i mnogość warzyw w ciągu dnia, które są naturalnie słodkie. A że lubię właśnie desery mrożone lub mocno schłodzone, to zrodził się pomysł takich lodowych babeczek. I absolutnie nie żałuję!
Składają się z dwóch warstw. Od góry zęby łatwo przechodzą przez kremowe zielone lody bananowe z nutą mięty, a czekoladowy dół zaskakuje wspaniałą, odrobinę kruchą, konsystencją. Ale z czego ten spód jest zrobiony? Z kaszy gryczanej. Bum! A dokładniej - ze skiełkowanej kaszy gryczanej. Gryka jest zdecydowanie najprostsza w kiełkowaniu, więc polecam gorąco, bo ten proces wymaga jedynie symbolicznego nakładu pracy.
Kiełkowanie nasion znacząco podnosi ich wartość biologiczną i ułatwia trawienie. Usuwa inhibitory wzrostu, lektyny, kwas fitynowy, enzymy rozbijają skrobie na cukry proste, które kiełkująca roślina może wykorzystać jako materiał energetyczny. Zwiększa zawartość witamin, rozkłada białka do szybciej przyswajalnych aminokwasów (gryka sama w sobie ma wyjątkowy profil aminokwasowy!). I dodatkowo pozwala na użycie ziarna w formie surowej przy zachowaniu wszelkich wartości odżywczych, a nawet powiększeniu ich wachlarzu.
Z racji tego, że gryka wspaniale pasuje do kakao, postanowiłem uczynić w ten sposób czekoladowy spód. Dosłodziłem daktylami i dodałem niewielką szczyptę soli himalajskiej dla wydobycia głębi smaku. Zwieńczeniem są zielone lody bananowe, których miętowa nuta idealnie zespaja całość. A ponieważ są one przechowywane w zamrażalniku, nie musimy obawiać się o ich świeżość i mamy zagwarantowaną niezmienną formę. Czyżby deser idealny? No raczej!
Kiełkowanie gryki- 2/3 szklanki niepalonej kaszy gryczanej (120g)
- woda
- gaza
- Kaszę gryczaną płuczemy dokładnie pod wodą, potem zalewamy i moczymy przez co najmniej 4 godziny (można nawet i 12, ale wtedy lepiej w lodówce). Odsączamy dokładnie i płuczemy na sicie, umieszczamy w słoiku i nakładamy na niego gazę z przytrzymującą ją recepturką. Słoik ustawiamy pod kątem tak, by nadmiar wody mógł ściec a nasiona miały więcej przestrzeni - na przykład w pudełku po lodach (o ironio! ;))
- Przelewamy wodą co 12 godzin, czyli dwa razy dziennie, kiełkując grykę w temperaturze pokojowej przez dwa dni. Jeśli zaczęliśmy namaczanie gryki np. w czwartek wieczorem a odsączyliśmy w piątek rano, to w niedzielę rano kończymy kiełkowanie. Wyhodowane kiełki można umieścić w lodówce w celu przedłużenia świeżości i spowolnienia wzrostu.
Lodowe babeczki czekoladowo-miętowe(9 "babeczek")czekoladowy spód:- skiełkowana gryka z powyższej porcji (około 300g urośniętych kiełków)
- 2/3 szklanki suszonych daktyli (około 80g)
- 3 łyżki kakao
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- szczypta soli himalajskiej
Opłukaną i odsączoną grykę blendujemy z kakao, cynamonem i solą na gładko, a następnie dodajemy bardzo drobno pokrojone daktyle. Miksujemy jeszcze raz na gęstą, gładką masę i wkładamy do silikonowych (najłatwiej będzie wyjąć) foremek na babeczki w charakterze spodu (masy prawdopodobnie trochę zostanie, więc degustacja jest jak najbardziej na miejscu). Wkładamy do zamrażalnika.
miętowe lody bananowe:- 2 zamrożone banany
- 80g szpinaku (u mnie siekany)
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 czubata łyżeczka zmielonej suszonej mięty
Banany kroimy w plastry i miksujemy bardzo dokładnie ze szpinakiem, sokiem z cytryny i suszoną miętą - otrzymamy kremowe zielone lody. Wykładamy je na spody formując babeczki i wsuwamy znów do zamrażalnika - tym razem na cały dzień.
Jeśli użyliśmy formy innej niż silikonowa, to można spróbować wyłożyć ją folią spożywczą, by babeczki na spokojnie mogły tę formę opuścić ;)