Chociaż bardziej trafione i częściej używane przy domowych burgerach jest wyrażenie slow-food. Trafnie, bo nie robi ich się bardzo szybko, ale jednak moim zdaniem efekt jest warty wszystkiego. Dużo smaczniejsze niż jakiekolwiek z fast-foodów o kupnych nie wspominając. No i nie takie niezdrowe, ponieważ mamy świadomość co znajduje się w mięsie. Polecam każdemu, kto ma ochotę zrobić dla siebie prawdziwe jedzenie poprawiające nastrój :)
40 minut
2-3 osoby
* 500g mielonej wołowiny czystej lub zmieszanej z wieprzowiną
* cebula
* trzy ząbki czosnku
* jajko
* łyżka zimnej wody
* łyżka ketchupu
* łyżka musztardy
* sól i pieprz
* rozmaryn
* 4 młode spore ziemniaki
* oliwa z oliwek
* 4 bułki
* dowolne dodatki
Ziemniaki dokładnie myjemy i kroimy na paski. Układamy na blasze (wyłożonej folią lub papierem do pieczenia) tak, by się nie dotykały, polewamy oliwą i przyprawiamy solą, pieprzem i rozmarynem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180ºC na około 25-30 minut do przyrumienienia.
Cebulę i czosnek drobno kroimy i przysmażamy na oliwie z oliwek do zeszklenia cebuli, uważając by nie spalić czosnku bo może stać się gorzki. Odstawiamy do przestudzenia. Mięso przekładamy do miski, dodajemy cebulę z czosnkiem, jajko, wodę, ketchup, musztardę, przyprawiamy obficie solą i pieprzem. Wyrabiamy je najlepiej rękami, po czym formujemy 4 kotlety delikatnie większe niż bułka (mięso skurczy się podczas smażenia).
Burgery smażymy na mocno rozgrzanej patelni, około 4-5 minut z jednaj strony. Przewracając na drugą uważamy by się nie rozpadły - niestety może się tak stać ale to cena jaką się płaci za to by był soczyste. Smażymy przez 4 minuty na drugiej stronie (w tym momencie można na każdy położyć trochę żółtego sera) po czym na patelni tak jak są wkładamy je do piekarnika nagrzanego do 180ºC na 5-7 minut.
Bułki tostujemy na suchej patelni lub w opiekaczu. Opcjonalnie smarujemy sosem, dodajemy ulubione dodatki. U mnie - boczek, prażona cebula, pomidory. Przekładamy mięso i zamykamy burgera. Podajemy razem z frytkami. Smacznego! :)