To chyba najtańszy dostępny w drogeriach żel aloesowy. Pachnie cudownie i jest cudowny, bez dwóch zdań!
Największe jego działanie, które zauważyłam na sobie? Świetnie goi najróżniejsze podrażnienia. Chciałam ostatnio mocno ograniczyć pielęgnacje twarzy, bo trochę mi zaczęła świrować i zamieniłam krem na aloes. Czyli używałam go na noc (bardzo grubą warstwę) i na dzień pod krem BB i co zauważyłam, to to, że rozdrapane krostki z linii żuchwy ( a trochę ich było) dosłownie zniknęły! Magia!
Minus jest taki, że po nałożeniu go na skórę zostaje taki lepki film, więc jeżeli ktoś jest na to mocno wyczulony to może nie być zadowolony.
I drugi minus to niewystarczające nawilżenie. Dlatego wróciłam do kremów nawilżających, ale pod i tak zawsze wchodzi aloes.
Nie lubię wpisów typu ulubieńcy, ale ten produkt, żel aloesowy skin79 jest zdecydowanie moim ulubionym kosmetykiem ostatnich miesięcy. Używam go też na mokre włosy. I tym sposobem zużyłam jedną całą tubkę, i drugiej mniej więcej połowę.
Jestem prawie pewna że do niego wrócę, ale najpierw chcę jeszcze wypróbować inne marki, może znajdę żel który będzie również nawilżający.
Wiem że znowu mnie długo nie było, ale wydaje mi się, że następnym wpisem jakoś to będę w stanie wynagrodzić, szykuję mały konkurs!
Miłego poniedziałkowego wieczoru!