Miałam w planach robić zupełnie inne ciastka - bałwanki, ale nigdzie na osiedlu nie mogłam dostać najbardziej mi potrzebnych pianek marshmallow, ani czarnego pisaka do dekoracji. Wróciłam zniechęcona do domu i nagle wpadł mi do głowy pomysł, jako, że idą święta, a najczęściej dekoruje się ciastka lukrem, a moje uzależnienie od kawy nie maleje, to pomyślałam, że zrobię...kawowy lukier! Nigdy wcześniej takiego nie jadłam i okazał się naprawdę dobry! Taki...kawowy. :)
A i same ciasteczka są lekko imbirowe, a to kojarzy mi się ze świętami.
Imbirowe ciastka z kawowym lukrem.
Składniki /ok. 28 ciastek/:- 290 g zimnego masła/margaryny
- 1 jajko
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki cukru (brązowy najlepiej, bo daje ciekawszy smak!)
- aromat waniliowy
- szczypta soli
- płaska łyżeczka mielonego imbiru
- kilka połówek orzechów laskowych
kawowy lukier:
- szklanka cukru pudru
- 1 białko jajka
- płaska łyżka świeżo mielonej kawy
Wszystkie składniki trzeba wymieszać w dużej misce. Żeby było łatwiej, masło najlepiej pokroić na mniejsze kawałki (bo jest zimne). Następna sprawa to uformowanie kulki z ciasta, zawinięcie w folię aluminiową i schowanie na godzinę do lodówki.
Po tym czasie, ciasto należy rozwałkować, podsypując lekko mąką, na grubość ok 3-4 mm (na oko oczywiście). Kształty wykrajamy zwykłą szklanką i pieczemy ciastka na blaszce, wyłożonej papierem, ok 20 minut w temp. 180 stopni.
Po wystudzeniu, można polać je lukrem (kawowym!:) i położyć połówkę orzecha laskowego. Można lekko docisnąć, ale nie za mocno. I tak się przyklei.
Jak tak sobie piekłam, w tle ze świątecznymi piosenkami, w końcu (choć trochę) poczułam, zbliżające się święta. O co naprawdę ciężko u mnie od kilku lat. Jakoś znika ta aura świąteczna, a szkoda. Próbuję wykombinować coś, żeby ją przywrócić. Swoją drogą, nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie są dla siebie tak wredni i podejrzliwi. A Polacy to ponuracy (sporo). I dlaczego prawie wszyscy, wszystko i wszystkich muszą szufladkować (z wyjątkami, ale jednak). Jak ja tego nienawidzę. Chyba wolę żyć w swoim świecie i myśleć inaczej. W sumie od zawsze miałam jakieś odchyły od normy, ale czasami mi to na dobre wychodzi. Może kiedyś wpadnę na coś jeszcze lepszego niż tylko kawowy lukier. A może AŻ, w końcu...kawa! <3