Fit blogierka na wyjeździe
Wróciłam do żywych. Po lewej wspomnienie ostatnich dni i zarazem jedyne zdjęcie z Off Festivalu. Przyznaję się do winy - za mną 4 dni jechania na piwie, bez jedzenia (lub jak kto woli na diecie 700 kcal), a tym bardziej snu. Pomimo tych wszystkich vegan stoisk, pierogów i innych eko bio żarć. Forma równa zero. Jak na taki event było stosunkowo mało cheatowania. Waga pokazała -1,5 kg. Wysuszona Ania nadrabia solidnym ładowaniem węglami. Odbudowywanie formy na nadchodzące zawody w toku. Niestety odbędą się już 16.08. Cel ten sam. Wykonanie inne. Tym razem zaangażowania osiągnie lvl 'wypruwanie flaków'. Chcę być przedostatnia. No może druga od końca. Dużą nadzieję daje mi fakt, iż dokonano podziału na kategorie - Elite i Open. Jest i kolejny news! 6.09 pobiegnę w Runmaggedonie Classic, dystans 11 km z przeszkodami, ścianami, błotkiem etc. Brzmi pysznie, szczególnie, gdy Twoim maksimum jest 5k. Kill me please. Jak zwykle irracjonalnie szalona racjonalistka.
Ana nie umie odpoczywać
To nie jest tekst o wpływie odpoczynku na ciało. Kolejne oczywistości spisane na kolejnym blogu. Dobrze wiesz, że nie możesz cisnąć codziennie. 5 dni w tygodniu max. Dziękuję za uwagę. Od piątku do wtorku miałam rest day. Ostatni taki wymysł miałam w okolicach weekendu majowego ze względu na chorobę. Czy jest coś gorszego niż 5 dni leżakowania mięśni? Nein. Naprawdę czułam wielką potrzebę chociażby plankowania czy air squatów. Dlaczego plan ćwiczenia na wyjeździe nie wypalił? Uniemożliwiły mi to koncerty trwające od 16 do niemal 4 nad ranem. Ale miałaś przecież czas rano - niestety chodzenie spać o 4 i wstawanie o 8 wysysało wystarczającą ilość energii, żeby umierać w ciągu dnia. Pogoda też dała popalić. Dlatego teraz pozostaje mi jedynie pilnować miski i uderzyć na treningi ze zdwojoną siłą.
Ciało po długim resecie
Mam porównanie jak moje ciało reaguje na kilkudniowy rest pt. 'leżenie i czytanie' a rest 'zapieprzaj na koncerty'. W obu przypadkach nie miałam siły. Jednak teraz wiem, że jestem zdolna do szybkiej regeneracji. Dzisiaj zrobiła szybki trening. Kolana strzykały i nie miałam siły wziąć 45 kg w front squacie, ale nie czułam zawrotów głowy ani innej masakry pt. 'nic nie jadłam, a teraz uderzam na hardkorowy workout'.
Od przyszłego poniedziałku jedziemy ostro. WODy soon!