Zaczynam dzisiejszy wpis od relacji z dnia wczorajszego. Kraków jest piękny! Nie raz się o tym przekonałam. Pogoda dopisywała od samego rana, a przy okazji spacerowania na świeżym powietrzu można było uzupełnić niedobory witaminy D! :D Jednak nie o tym mowa przecież... Wczorajszy dzień spędziłam w towarzystwie ciepłych, pozytywnie nastawionych, pełnych pasji dziewczyn. Prowadzenie bloga wybiega poza strefę online i daje możliwość spotkania w realnej rzeczywistości osób, które niemalże codziennie odwiedzają Twoją stronę. Naprawdę, warto to robić.
Jako bloggerki kulinarne swoje zwiedzanie Krakowa oparłyśmy raczej na tym, aby napełnić puste miejsca w brzuchu, zaczynając od znanego i nieraz polecanego wegetariańskiego baru MOMO. Wczoraj była naleśnikowa sobota, prawda? Naleśników nie zabrakło na naszych talerzach - w stylu południowoindyjskim, czyli Masala Dosa z nadzieniem ziemniaczanym oraz orzechowym sosem. To danie wybrałyśmy z Ewą, natomiast Agnieszka oraz Weronika zdecydowały się na naleśniki z szpinakowym nadzieniem z tofu. Oczywiście, że smakowało i jak będę jeszcze w Krakowie to koniecznie wstąpię ponownie na jakieś pyszne orientalne danie ;) Kolejnym punktem stała się nowo otwarta wegańska kawiarnia Soya Cafe. Tam postawiłyśmy na coś słodkiego i tak na mój talerz trafiło przepysznego lawendowe ciacho od Zielonego Talerza (uwielbiam! <3). Lody też były, ale myślę, że muszą jeszcze popracować na porcjowaniem - więcej następnym razem poproszę! :D
Spacery, rozmowy, wspólne zainteresowania... to łączy ludzi i pozwala przyjemnie spędzić czas. Praktycznie nie było dłuższej chwili, by żadna z nas się nie odezwała - no chyba, że jadłyśmy! :D Najlepsze rozmowy przy...
...bezkonkurencyjnym, najsmaczniejszym hummusie w mieście! Hummus Amamamusi, szczerze polecam, cudowny klimat i pyszne jedzenie :) Hummusowy "street food" w naszym wydaniu. Świetnie spędziłam ten dzień i bardzo dziękuję dziewczynom, że się zobaczyłyśmy! Cieszę się, że mogłam Was poznać i mam cichą nadzieję, że... widzimy się w Trójmieście! :* Po powrocie do domu padłam zmęczona do łóżka po mile spędzonym dniu - no tak, 16 godzin poza domem robi swoje. Mam jeszcze dziś dla Was pomysł na śniadanie - lodowy krem z udziałem surowej kaszy gryczanej. Zmiksowany z mrożonym bananem, ulubioną brzoskwinią, słodkimi daktylami oraz proszkiem z korzenia maca. Podany z orzechami, bo kto nie lubi pochrupać sobie trochę z rana i dodać jeszcze więcej energii oraz zdrowia śniadaniu! :)lodowy krem gryczany bananowo-brzoskwiniowy z maca i mleczkiem kokosowym podany z nerkowcami, migdałami oraz suszoną białą morwą
ice banana-peach buckwheat porridge with maca and coconut milk served with cashews, almonds and dried white mulberries
Składniki:
- 60g kaszy gryczanej niepalonej (1/3 szklanki / 5-6 łyżek)
- mrożony banan
- brzoskwinia
- kopiasta łyżeczka proszku z korzenia maca
- 3 daktyle (suszone/świeże)
- 5-6 łyżek mleczka kokosowego
Kaszę namoczyć na noc w szklance zimnej wody. Rano odsączyć i opłukać, a następnie zmiksować z pozostałymi składnikami. Podawać z dowolnymi dodatkami. Smacznego!
Przyjemnej niedzieli!