Zawsze chciałam zrobić ten deser, bo jest przepyszny, i kto nie lubi kruszyć cukrowej skorupki? ;) Mikołaj w tym roku przyniósł pod choinkę palnik więc postanowiłam uraczyć Mikołaja tymże deserem. :) Wyciągnęłam wypadkową z przepisów na
White Plate i
Moich Wypiekach.
Składniki (5 porcji):
- 400 ml śmietanki 30 lub 36%
- 4 żółtka
- 4 płaskie łyżki cukru
- 1 laska wanilii
+ cukier do karmelizacji
Laskę wanilii przekrawamy wzdłuż, wyskrobujemy nasionka i zagotowujemy wszystko w śmietance. Śmietanki nie gotujemy, jedynie doprowadzamy do wrzenia. Odstawiamy do przestudzenia. Cukier i żółtka ucieramy łyżką w misce, nie napowietrzając ich, i wąską strużką wlewamy śmietanę (nie może być gorąca, najwyżej lekko ciepła) i mieszamy. Przelewamy przez sitko. Jeżeli w masie są jakieś bąble powietrza - uderzamy miską o blat by się ich pozbyć.
Rozlewamy do 5 kokilek i pieczemy w 120 stopniach w kąpieli wodnej - kokilki wstawiamy do głębszej blachy i zalewamy blachę wrzątkiem do poziomu ok. 2 cm poniżej krawędzi kokilek. Trzeba uważać żeby nie zalać wodą kremu. Czas pieczenia jest zależny od waszego piekarnika - w różnych przepisach podawane jest od 40 do 90 minut, więc najlepiej sprawdzać krem na bieżąco. Krem jest upieczony kiedy środek nie jest płynny i trzęsie się jak galaretka. Absolutnie nie może być zbąbelkowany.
Krem studzimy do temperatury pokojowej i chłodzimy w lodówce conajmniej przez trzy godziny (najlepiej przez noc). Nie polecam przykrywać kokilek folią, woda skropli się i karmelizacja nie pójdzie tak dobrze jak powinna - jeżeli macie w lodówce coś aromatycznego (jak kiełbasa ;)) to trzeba to będzie owinąć w folię. Krem tuż przed podaniem posypujemy dość grubo cukrem (najlepiej pudrem, choć ja oba wypróbowałam i oba się dobrze karmelizują) i karmelizujemy skorupkę palnikiem. Podajemy od razu.