Wiele osób narzeka na diecie bezglutenowej na brak dobrego chleba, który byłby smaczny, miękki i wilgotny. Na grupie wciąż czytam posty o błagalnym tonie z prośbą o przepis na jakieś smaczne pieczywo. O dziwo ja tego problemu nie mam, a to dzięki temu chlebkowi. Pyszny, nawet jeszcze ciepły z samym masełkiem. Pół bochenka, to zjadam nawet nie wiem kiedy. Mięciutki, puszysty i pyszny. Świeżość trzyma do 4 dni, nawet jeśli nie jest w nic zawinięty, chociaż polecam zawinąć szczelnie w folię aluminiową, wtedy lepiej zatrzymuje wilgoć. Co najważniejsze – nie można go piec zbyt długo, bo wtedy właśnie wyjdzie zbyt suchy! I pamiętajmy, wstawiajmy do NIEnagrzanego piekarnika. Dlatego polecam ten chleb każdemu bezglutenkowi, ale także tym co jedzą gluta, bo warto zamienić pszenne pieczywo na trochę zdrowsze.
Niestety ma jeden minus, a mianowicie mąkę kukurydzianą. Jeszcze nie doszłam do tego jak go upiec bez niej, ale dla chcącego nic trudnego, jeszcze do tego dojdę!
SKLADNIKI
- 5 jajek
- 700ml ciepłej wody
- 2 łyżeczki soli
- 3 płaskie łyżeczki cukru
- 7g drożdży instant (1 opakowanie Dr. Oetkera)
- 800g mąki (daję 500g gryczanej niepalonej, 50g kukurydzianej, 250g ryżowej)
- siemię lniane (opcjonalnie jako dodatek)
PRZYGOTOWANIE
Jajka ubijamy mikserem na puszystą masę. Po kilku minutach kiedy podwoją swoją objętość, wciąż miksując, dolewamy powoli wody i dodajemy sól, cukier, a następnie mąkę i siemię lniane jeśli chcemy.
Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 60 minut, aż ciasto podwoi swoją objętość.
Polecam nagrzać piekarnik do 40-50ºC, wyłączyć i wstawić do niego ciasto – pięknie wyrasta!
Po wyrośnięciu formę do pieczenia (keksówkę) smarujemy obficie tłuszczem i napełniamy ciastem.
Wstawiamy do piekarnika, nastawiamy na 200ºC i pieczemy ok. 40-50 minut. Nie za długo, bo będzie za suchy.
Wyciągamy z formy najlepiej zaraz po upieczeniu, przynajmniej u mnie najłatwiej wtedy wypada.
Smacznego 
