Mój tato często chwali kulinarne talenty mojej mamy. A ostatnio szczególnie. Głównie dlatego, że mama przygotowuje mu pyszne wegańskie i wegetariańskie potrawy. Między innymi dzięki temu tata sporo schudł i lepiej się czuje.
Ale najbardziej tata zachwyca się smalcem z fasoli. I tak ostatnio narobił smaku tymi pochwałami, że przygotowałam tę pastę. W sumie niebawem święta, więc trzeba ponownie przetestować niektóre przepisy ;)
Smalec z fasoli (pisałam na ten temat TUTAJ):-puszka fasoli*, odsączyć na sitku i zmiksować na gładko
-4-5 łyżek oleju
-2-3 średnie cebule drobno pokrojone
-2 średnie, kwaskowe jabłka obrane i utarte na tarce
-1,5 łyżki majeranku
-łyżeczka czosnku granulowanego
-sól, pieprz
Cebulę lekko zrumienić na oleju dodając sól. Odłożyć łyżkę cebuli do jakiegoś naczynia, następnie cebulę na patelni posypać czosnkiem granulowanym, a po chwili dodać majeranek i utarte jabłka. Podsmażać wszystko często mieszając.
Masę z patelni połączyć ze zmiksowaną fasolą, wymieszać oraz lekko zmiksować. Doprawić solą i świeżo mielonym pieprzem, dodać odłożona cebulę i dokładnie wymieszać.
Można ewentualnie dodać nieco oleju** lub wody dla nadania odpowiedniej konsystencji.
Smalec podawać schłodzony - oprócz tradycyjnego ogórka kiszonego lubię kanapkę ze smalczykiem posypać szczypiorem z dymki.
*Można oczywiście namoczyć i ugotować, ale ja działałam pod wpływem impulsu ;)
**Ja dodałam olej - wszak to smalec, a nie dietetyczna pasta.