Zupełnie nie wiem jak to się stało, że ten rok już się powoli kończy. Wydaje mi się, że zeszłe święta były jakby kilka miesięcy temu. Dużo zmian w moim życiu, trochę ciężki czas, generalnie nie był to najlepszy rok, delikatnie mówiąc. Czemu tu się dziwić, skoro w zeszłą wigilię dopadł mnie atak migreny. Mówią, że jaka wigilia i święta, taki cały rok :]
Nie było mnie na blogu dwa miesiące, nie miałam czasu na wypieki, a już się bardzo stęskniłam za pichceniem. Na szczęście udało się zrobić z małym pierniczki. Muszę przyznać, że robi się z niego doskonały pomocnik w kuchni i coraz więcej rzeczy chce robić sam. Może nawet za dużo, bardzo męczy mnie, żeby w końcu mógł "stuknąć jajko" :) Przepis... ech, jest to po prostu zmodyfikowany przepis na pierniczki, który kilka razy już wykorzystałam. Po prostu zamieniłam połowę ilości zwykłej mąki na mąkę gryczaną. Ponieważ użyłam małego jajka, ciasto wyszło trochę za gęste, i musiałam dodać jeszcze jedno. Potem było lekko za klejące, więc musiałam dodać trochę mąki... Wszystko na szczęście wyszło i pierniczki są bardzo dobre. Acha, dodatkowo do gotowej przyprawy, dodałam kilka kulek ziela angielskiego, trochę goździków startych w moździerzu. W składzie przyprawy, którą kupiłam była mąka i cukier - nie kupujcie takich przypraw ;)
ze wspomnianymi już zmianami.