Na realizację tego przepisu czekałam cały rok. Z tego prostego powodu, że sezon kwitnienia akacji jest dość krótki i w zeszłym roku po prostu się spóźniłam. Zwlekałam, zwlekałam i na początku czerwca pufff, kwiatów na drzewach już nie było. Nie są to banany ani pomarańcze, które można kupić w sklepie przez cały rok, ani nawet szparagi czy truskawki, na które sezon trwa ponad miesiąc. Tutaj proszę państwa trzeba się spieszyć, wyczuć chwilę, mieć upatrzone drzewo akacjowe i ruszyć na "kradziochy" jak to za szczeniaka się mówiło zrywając śliwki lub czereśnie, które komuś wystają za płot. Takie kwiaty trzeba też od razu wykorzystać bo szybko więdną.
Może napiszę, dlaczego taki przepis. Trafiłam na niego w jednej z moich ulubionych książek kucharskich czyli "Śląskiej kucharce doskonałej", a jakże, dążę do doskonałości ;) Normalnie bym się zdziwiła, ale już wiedziałam, że kwiaty akacji można jeść. Uświadomiła mnie moja dobra koleżanka, z którą w czasach podstawówki, często przesiadywałam nad pewnym strumyczkiem, patrząc w wodę i obgadując chłopaków, bo już za duże byłyśmy na łowienie żab i kijanek. Nad tym strumykiem rosną piękne rozłożyste, wyyyyysokie drzewa akacjowe, które pod koniec maja po prostu fantastycznie pachną. Tylko ona zamiast je wąchać, zerwała kiść kwiatów i zaczęła je konsumować. W pierwszej chwili myślałam, że to taki żart i zaraz je wypluje, ale ona się zdziwiła, że ja nie wiem, że to można jeść. No nie wiedziałam, ale spróbować za bardzo też nie chciałam. Teraz w wieku 30 lat nadrabiam zaległości. Koleżanka jest mamą dwóch dzieci w wieku szkolnym, nie mieszka w kraju, do Polski przyjeżdża rzadko, więc widzimy się raz na dwa lata. Miło jednak powspominać tamte czasy...
Potrzebne będą:
pół litra mleka
4 jajka
20 dag mąki pszennej (dosypałam jeszcze potem 10 dag, bo ciasto wyszło za rzadkie)
2 płaskie łyżki cukru
szczypta soli
dwie garści kwiatów akacji
tłuszcz do smażenia
Mleko roztrzepać z dwoma całymi jajkami i dwoma żółtkami, szczyptą soli, cukrem. Kwiaty akacji (odrywamy je od gałązek, cały kwiatek, nie tylko płatki) opłukać pod bieżącą wodą, osączyć i dodać do ciasta. Pozostałe dwa białka ubić na sztywną pianę, dodać do ciasta i delikatnie wmieszać. Na patelni z dobrze rozgrzanym tłuszczem smażyć naleśniki o grubości ok. 2 mm. Podawać na ciepło lub zimno z cukrem.
Można podać naleśnika, np z jogurtem grackim, dobrze pasuje, myślę, że pasowała by też bita śmietana, ja akurat nie miałam, więc spałaszowaliśmy z cukrem i jogurtem. Same też są dobre - puszyste i aromatyczne. Myślę, że jest to alternatywa dla prezentu w postaci bukietu kwiatów - po co kupować je do wazonu, kiedy można usmażyć i zjeść.