"Sernik" z fasoli, kaszy jaglanej i orzechów laskowych z kakaową polewą z daktyli i gruszką na parze
Mimo, że temperatury za oknem oscylują nieopodal zera, wyciągam z lodówki formę pełną pachnącej zawartości. Mocny aromat orzechów laskowych dociera jeszcze przed odsłonięciem folii i kusi, aby szybciej dobrać się do wnętrza. To bezsernik idealny - bardzo mocno orzechowy, kremowy i z najlepszą słodką polewą z daktyli. Miałam wątpliwości, czy przygotować od razu podwójną porcję, ale jeśli domownicy nie zdecydują się nawet na kawałek, poradzę sobie sama. Do kompletu ciepła, miękka, grzana na parze gruszka i reszta ciepłego sosu - aż mam wrażenie, że to śniadanie było zbyt rozpustne ;)
Przepis:
- 40g kaszy jaglanej
- 240g fasoli (tu z puszki)
- ziarenka z 1/2 laski wanilii
- ok. 25g orzechów + na wierzch
- 3 łyżki syropu klonowego
- 1 łyżka oleju kokosowego + do natłuszczenia formy
- 2 świeże daktyle
- 1 łyżka kakao
- 50ml mleka
- 1 łyżeczka oleju kokosowego
Kaszę jaglaną gotujemy na miękko kilka godzin wcześniej, studzimy i wstawiamy do lodówki, aby stała się zbita. Orzechy mielimy w młynku do kawy na oleistą masę (mogą zostać kawałki orzechów). Rozpuszczamy olej kokosowy. Wszystkie składniki umieszczamy w misie blendera i blendujemy do uzyskania gładkiej masy. Naczynie smarujemy olejem lub wykładamy papierem do pieczenia, przekładamy masę i wyrównujemy. Wstawiamy do lodówki lub zamrażalnika.
Daktyle rozdrabniamy nożem i podgrzewamy z mlekiem, kakao i olejem na małym ogniu, ciągle mieszając. Blendujemy na gładko i podgrzewamy jeszcze chwilę, mieszając. Odstawiamy na chwilę żeby polewa zgęstniała i polewamy nią ciasto. Posypujemy posiekanymi orzechami laskowymi i wkładamy na noc do lodówki.
Nastrój zmienia się sinusoidalnie. Kiedy mam wrażenie bycia niedaleko szczytu, nagle staczam się jak po równi pochyłej w dół. Jesienna chandra i wrodzona tendencja do autodestrukcji nie pozwalają wyciągnąć z każdego dnia tego, co najlepsze. To trudna sztuka, którą codziennie dane mi jest szkolić. Czasem, zamiast wstawać, specjalnie pogrążam się coraz bardziej. Cierpliwość i opanowanie - tego mi na tę chwilę potrzeba.
Sytuacja w szkole coraz zabawniejsza, chyba przydałoby się przyjść w worku na głowie, ale... nie będę ośmieszać "własnego gniazda" i zdradzać pikantnych szczegółów :>
Jednak ogólnie rzecz biorąc - nie jest najgorzej i tego się trzymajmy.