Kasza jaglana z karmelizowaną marchewką, dynią i ciecierzycą z jeżynami, orzechami laskowymi i morwą białą
Ja też czasami nie mam czasu wieczorem na przygotowywanie tartaletki, jestem zbyt leniwa lub po prostu mam ochotę na zwykłe, ciepłe, proste śniadanie. Tak było właśnie dziś. Słodka, korzenna jaglanka z letnim akcentem kwaskowatych jeżyn zdała egzamin śpiewająco, jako że ranek wolałam (albo musiałam) poświęcić na naukę o modernistycznych światopoglądach zamiast na skomplikowane zabiegi kulinarne. Kasza wylądowała w jednym garnku, dynia, marchew i ciecierzyca w drugim i ledwie zakręciłam się wokół definicji symbolizmu i proszę - śniadanie gotowe! ;)
Przepis:
- 4 pełne łyżki kaszy jaglanej
- 1/2 szklanki mleka (ryżowe) + woda
- średnia marchew
- ćwiartka dyni
- 4 łyżki ciecierzycy (ugotowanej lub z puszki)
- 1 łyżka oleju kokosowego
- 1,5 łyżki miodu (cynamonowy)
- cynamon
- imbir
- dodatki: posiekane orzechy laskowe, morwa biała
Kaszę jaglaną uprażyć na malutkim ogniu przez chwile, często potrząsając garnkiem, by się nie przypaliła. Zalać mlekiem, dolać 1/2 szklanki wody i gotować na małym ogniu, w razie potrzeby dolewając więcej wody. Dynię obrać i posiekać w drobną kostkę, obraną marchew w plasterki. W rondelku najpierw poddusić pod przykryciem marchewkę w malutkiej ilości wody, do odparowania, później dodać olej, dynię, ciecierzycę, miód i przyprawy. Dusić, w razie potrzeby podlewając wodą, aż dynia i marchew zmiękną. Wyłożyć kaszę na talerz, na to podduszone warzywa z ciecierzycą, dodać jeżyny i posypać orzechami i morwą.
Hmm, co mi przyniesie dzisiejszy dzień? Zapewne ból nóg i małe wycieńczenie umysłowe. O ile w biologii się orientuję, o tyle Młoda Polska to będzie radosna twórczość ewentualnie wspomagana ściąganiem. Całe szczęście, że wspaniałomyślny mat-fiz podzielił się pytaniami :P Później powrót do domu, lekarz, biologia - czyli schemat sprzed dwóch tygodni się powtarza. Ani się obejrzę, a tu zegarek wybije 20:00. I kiedy tu złapać chwilę oddechu? I tak sobie myślę z dnia na dzień, że chociaż nie jest łatwo, nie mogę narzekać - nieogarnięcie ostatnimi czasy przekształciło się w postawę "jakoś to będzie", która chyba jest na chwilę obecną najlepszym podejściem ;) Nie będę pisać "do jutra", bo dzisiejszy dzień jeszcze się nie zaczął, a ja i tak będę gościć w wolnych chwilach na Waszych blogach, więc uważam żegnanie się za bezsensowne. Życzę tylko udanego piątku i... proszę o kciuki :P