Śliwki to nieodłączny atrybut jesieni, trudno sobie wyobrazić tę porę roku bez śliwek.
Są obecne w
ciastach,
knedlach oraz przetworach - smażymy z nich powidła bądź zatapiamy w marynacie. Pod każdą postacią smakują dobrze.
Dziś postanowiłam zaprezentować Wam przepis na śliwki w occie, ponieważ są doskonałym dodatkiem do wędlin czy mięs, szczególnie dobrze smakują z własnej roboty pieczenią (
tą lub
tą).
Mnie kojarzą się one z wszelkimi imprezami rodzinnymi, bo od zawsze stanowią składnik świątecznego menu.
Nie dziwne, że śliwki marynowane mam w pamięci "od zawsze", gdyż przepis na nie jest w mojej rodzinie od trzech pokoleń.
Do zrobienia dobrych śliwek marynowanych konieczne są lekko niedojrzałe węgierki - owoce muszą być twarde.
Trochę z nimi zachodu, ale warto podjąć wysiłek.
Składniki:
- 1 kg mało dojrzałych węgierek,
- 1 szkl octu spirytusowego 6 %,
- 3 szkl wody,
- 250 g cukru,
- kilka sztuk goździków,
- kawałek cynamonu (można zastąpić mielonym cynamonem, wtedy dosypujemy cynamonu do smaku)
Wykonanie:
Śliwki umyć, nakłuć wykałaczką (można je również przekroić nożem, nie przecinając owocu do końca i wyjąć pestkę ze środka). Owoce ułożyć w czystych słoikach.
Zagotować wodę z octem, cukrem i przyprawami.
Wrzącą marynatą zalać śliwki w słoikach, pozostawić do następnego dnia.
Na drugi dzień zalewę zlać ze śliwek do garnka, ponownie zagotować (pod przykryciem) i znów wrzącą marynatą zalać śliwki.
Czynność tę powtórzyć w sumie 4 razy.
Po ostatnim zalaniu owoców zalewą, ostudzić śliwki i dokładnie zakręcić słoiki.
Przechowywać w suchym i chłodnym miejscu.
Przepis dodaję do akcji
Badylarki: