Dość rzadko używam smalcu do smażenia, a jeśli już używam, staram się, aby był to smalec własnoręcznie zrobiony.
Z kupnym smalcem różnie bywa: miewa on dziwną konsystencję, szybko się pali, często nieładnie pachnie i naprawdę dziwne rzeczy potrafią się dziać w kuchni, kiedy używamy gotowego produktu.
Do zrobienia domowego smalcu nie potrzebujemy niczego więcej prócz słoniny i odrobiny cierpliwości. W jego przygotowaniu nie ma żadnej trudności, smak jest zdecydowanie lepszy, niż tego ze sklepu i przynajmniej mamy pewność, że to co używamy jest smalcem.
Ja zazwyczaj wytapiam pomiędzy 1/4 a 1/2 kg słoniny, ale ilość zależy od potrzeb.
Wykonanie:
Słoninę (bez skóry) pokroić w drobną kostkę, wrzucić do garnka o grubym dnie i wytapiać na bardzo małym ogniu. Często mieszać, aby skwarki równo się wytopiły.
Kiedy smalec będzie już gotowy tzn. wytopią się z niego skwarki, wyłączyć gaz (na kuchence elektrycznej zestawić na zimny palnik) i pozostawić do przestygnięcia.
Schłodzony lecz jeszcze płynny tłuszcz przelać przez sitko (aby odcedzić skwarki) do naczynia, którym będziemy przechowywać smalec (najlepiej do kamionkowego lub szklanego - u mnie kamionkowa miseczka).
Całkowicie zimny wstawić do lodówki, aby stężał.
Używać do smażenia.
Przechowywać w lodówce.
A tutaj przedstawiam przepis na
domowy smalec na kanapki.