Nie ma to jak prawie cały dzień spędzić w łazience, bo żołądek urządził sobie znów ''dyskotekę'' i zmusił Cię do bardzo nieprzyjemnych potrzeb fizjologicznych. Dawno się tak nie nacierpiałam, a przecież ostatnio już był spokój...no cóż, nie ważne. Muszę sobie zrobić dzień na ''papkach'' i brzuch powinien wrócić do normy.
Trzymajcie za mnie kciuki, bo dziś chemię zaliczam! Musi być 5 :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wielkanoc już dawno za nami, a ja nawet nie myślę aby otwierać Wielkanocne słodycze, bo czeka mnie kolejka innych, które zostały kupione nawet przed (!) Bożym Narodzeniem. Tak to jest jak człowiek kupuje za dużo, a potem zjedzenie tego odkłada na potem i potem...
Jednak te jajeczka jadłam na spółkę z siostrą, która nie mogła się doczekać ich otworzenia, dlatego też ich recenzja pojawi się wcześniej (swoją drogą będziecie mogli je jeszcze kupić ;)).
Na blogu była już wersja czekoladowa, która kompletnie mi nie smakowała, a przecukrzenie mnie przerosło -
klik! Jak będzie w tej wersji? Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Za pomysł na te jajeczka Milka powinna dostać jakąś nagrodę, bo to chyba najbardziej pomysłowa, Wielkanocna słodycz jaką widziałam. Nie dość, że są urocze, to i praktyczne, bo po zjedzeniu czekoladek można wykorzystać opakowanie na prawdziwe jajka (tak robią moi rodzice).
Jajeczek mamy 4 sztuki, które podzieliłam na całą naszą rodzinę i każdy mógł skosztować po jednym. Każde jajeczko zapakowane jest w fioletowe sreberko w łatki, które zdecydowanie różni się niż zeszłoroczna wersja (
klik). Czy jest ładniejsze? Zdecydowanie!
Do jajeczek standardowo dołączone są 2 łyżeczki, które są moim najulubieńszymi łyżeczkami i jem nimi każde śniadanie i każdy jogurt/twarożek/ deser :D Uwielbiam je!
Jajeczka po odwinięciu wyglądają ślicznie. Czekolada błyszczy się i jest dosyć gruba.
Smak: Zapach już na samym początku daje o sobie znać krzycząc : ''Wypalę Ci język cukrem!''.
Osoby, które nie lubią przecukrzonych rzeczy (w tym ja) szybko mogą się zniechęcić, ale jak rodzina naciska to jakoś tak te wątpliwości przed szybkim zjedzeniem znikają. Czekoladowa skorupka jest gruba, mocno mleczna i bardzo szybko topi się pod wpływem ciepła palców (polecam jeść w papierku). Jest to typowa Milka, czyli słodycz z lekkim aromatem plastiku i dużej ilości mleka. Nie jest to moja ulubiona firma, ale cenię ją sobie i lubię więc skorupka nie wypadła źle. Naszą ''gwiazdą wieczoru'' definitywnie jest waniliowy krem. Jego konsystencja jest cudowna, kremowa i puszysta. To taka jakby pianka, która przy nabieraniu na łyżeczkę lekko strzela, a w buzi momentalnie się rozpuszcza. Jej smak przypomina mi trochę budyń waniliowy (?) w połączeniu z białą czekoladą...coś pysznego, ale zdecydowanie za słodkiego! Cukru tu zdecydowanie nie pożałowano, ale może to i lepiej? W tedy człowiek po jednej sztuce ma tak dość słodkiego, że przez resztę dnia jadłby tylko warzywa (w moim przypadku są to ogórki konserwowe :P). Pomysł, smak i wykonanie...wszystko na plus! Jedyne co bym w nich zmieniła to cena oczywiście i poziom zacukrzenia.
Podsumowując:
7/10
Cena - 9.99 zł Biedronka
Czy kupię ponownie? - Tak