Marzenia się spełniają? Taaak! A szczególnie lubi je spełniać Biedronka, która często w swojej ofercie ma nietypowe słodycze!
Jak nie
jajeczka loffel ei z Niemiec (klik), to teraz ciasteczka od dobrze znanej firmy Mars!
Moje przeczucie mówi mi, że te ciasteczka MOŻE wejdą na stałe do oferty Polskich sklepów, bo nie widziałam nalepki z Polskimi napisami, a po prostu po Polsku było już wydrukowane opakowanie.
Brzmi pięknie? Brzmi pysznie?!
Zapraszam!
Wygląd: Mały kartonik z cudownie wyglądającym ciastkiem, który to już nie raz kusił mnie na zagranicznych instagramach. Producent zapewnia nas, że są ze zbożami, takie zdrowe *śmiech*.
Czy tylko ja lubię kumpli z M&M's? Mimo, że żółty ''przygłupi'' to i tak zawsze bardziej go lubiłam i nie tylko dla tego, że jest śmieszny, ale też za smak. No bo przecież M&M's z orzeszkiem najlepsze!
Każde ciasteczko zapakowane jest oddzielnie, co bardzo się chwali, bo uwielbiam takie rozwiązanie.
Nie muszę od razu pochłaniać całego opakowania, a zjeść sobie od czasu do czasu po jednej sztuce ;)
Smak: Jak widać ciasteczko podzielone jest na 3 warstwy. Od dołu mamy pyszny herbatnik/ciasteczko, z wyraźnie wyczuwalnym ''zbożowym'' posmakiem (takim jak w ciasteczkach BelVita), który UWIELBIAM!
Potem pyszna czekolada, która oblewa każdy baton firmy Mars. A co na koniec? Symboliczna, ale słuszna dawka mini M&M'sów czekoladowych! Jak widać, trafiły mi się same niebieskie, które są moimi ulubionymi! A dlaczego? Bo farbują tak intensywnie, że potem wygląda się jak smerf ;)
Jednym słowem - PYYYCHA! Chcę, aby to weszło do Polski na STAŁE, a nie kurczę OD WIELKIEGO DZWONU.
Podsumowując:
10/10
Cena - 6,99
Czy kupię ponownie? - Tak!