Dziś Walentynki, a ja na szczęście spędzam je w towarzystwie całej rodzinki. Tata ma wolne, mama też, a my z siostrą ferie więc nie ma jakiś z góry narzuconych obowiązków. Może jakiś film? Wspólna kolacja? Kto wie...mam nadzieję, że miło spędzę ten dzień! Chciałam iść do kina z przyjaciółkami, ale oczywiście zapomniałam, że mają one już swoje ''połówki'' i to z nimi spędzają 14 lutego...cóż, może i ja się doczekam? ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co prawda święta i świąteczne klimaty mamy już dawno za sobą, ale mnie zalegała pewna recenzja pierniczków na folderze. Jak już pewnie wiecie, mam dosłownie pierdzielca na temat wszelkich ''edycji limitowanych'' i ''nowości'' więc nie mogłam tak po prostu ominąć tych pierniczków. Nigdy wcześniej ich nie widziałam, a gdy poszperałam w internecie to dowiedziałam się, że jest to edycxja limitowana. Czy mnie zachwyciła? Zapraszam! :)
Skład:
Wygląd: Opakowanie nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, a jedynie skusiłam się na te pierniczki ze względu na smak. Niby grafika ładna, ale moim zdaniem można się bardziej przyłożyć. Zdecydowanie wolę ozdobne i świąteczne wersje pierniczków firmy Krakuski, bo tam to opakowanie jest na prawdę urocze i ze swoim osobistym klimatem :)
W środku znajdują się pierniczki tylko w jednym kształcie, a mianowicie w formie serduszka (oj, trochę się Walentynkowo zrobiło). Widać, że oblewa je czekolada deserowa. a nie mleczna. Są w miarę kształtne, co niestety przy kupnych pierniczkach mało kiedy się to zdarza.
Smak: Zapach jest bardzo przyjemny i mocno kakaowy. Czuć, że czekolada będzie bardziej ''bogatsza'' w smaku i tak też było. Nie ukrywam, że spodziewałam się lepszej jakościowo polewy, ale nie było źle. Pierniczki okazały się być dosyć twarde, co nieźle mnie zaskoczyło ponieważ kupne są przeważnie miękkie i można śmiało spłaszczyć je palcami przy minimalnym wysiłku. Bardzo zawiodła mnie też ilość ''piernikowego'' smaku. Praktycznie nie czułam tu tradycyjnej przyprawy do piernika, a jedynie lekko coś podchodziło pod cynamon. Nadzienia było sporo, na pewno więcej niż w Krakuskach. Bardzo słodkie, mało jabłkowe i mało cynamonowe. Poprawnie byłoby je nazwać ''owocowe'',a nie. Tylnej części ciała mi nie urwało, ale nie były też jakoś szczególnie złe. Zjadłam może ze 3 sztuki, a resztę oddałam, bo są nad wyraz przeciętne i nudne.
Podsumowując:
6-/10
Cena - ok. 4 zł Netto
Czy kupię ponownie? - Nie