Kulki w czekoladzie, draże, M&M's...to nie moje klimaty. Jednak, gdy zobaczę jakąś ciekawą nowość lub coś, co w Polsce stacjonarnie dostępne nie jest, to biorę!
Już jakiś czas temu upatrzyłam w Biedronce Maltesers i wiedziałam, że muszą wylądować w moim koszyku. Maltesers dostępne są w Anglii, jak się nie mylę, i robią tam niezłą furorę, ale czy słusznie?
Ciekawi? Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Rażące w oczy, krwisto czerwone opakowanie, które ozdobione jest czekoladowymi kuleczkami. Niby nudne, niby zwyczajne, ale ma w sobie coś przyciągającego. Paczka jest identyczna jak w przypadku dużej wersji M&M's, ale nie ma się co dziwić, gdyż robi je ten sam producent.
Po otworzeniu opakowania czuć cudownie mleczy zapach, a środek skrywa masę nierównych kuleczek. Raz trafi się bardzo malutka, a raz ogromna. W środku kuleczek mamy chrupiące, bezowe wnętrze, które fajnie strzela.
Smak: Jak już wspomniałam, czekolada jest mleczna. Zdradza ją kolor jak i zapach. Dobra w smaku, ale bez porywu. Chrupiący środek to gratka dla osób, które uwielbiają bezy! Mleczna, lekko śmietankowa i cukrowa chrupka, kryje się wewnątrz czekoladowej kulki. Ja bezy nie lubię i to bardzo, ale to słodkie cholerstwo mi smakuje ;) Fajna nowość, na pewno warta wypróbowania, ale ja więcej się już nie skuszę.
Podsumowując:
8/10
Cena - nie pamiętam
Czy kupię ponownie? - Nie