Ciągle pada, ale wiecie co? Po tej fali upałów potrzeba mi była taka odskocznia. Mogę sobie wrócić do moich misiowych bamboszków, ciepłych miseczek na śniadanie i nie zdycham przy zwykłym ćwiczeniu ABS.
Kiedyś już recenzowałam jedną z nowych Milek, które weszły na Polski, a mianowicie
Milkę Tuc.
Jak można wywnioskować po recenzji, czekolada ta bardzo mi zasmakowała, ale bez większych polotów, ochów i achów.
Jak będzie z tą?
Skład:
Wygląd: Jak widać jest to mała wersja Milkowej czekolady. Uznałam, że nie będę kupować dużej wersji, skoro jest to TYLKO czekolada mleczna z małymi herbatnikami. Opakowanie standardowo fioletowe, z logiem firmy, zmutowaną krową i apetycznie (oraz oryginalnie) wyglądającymi kostkami czekolady. Kusi, a szczególnie to, że czekolada jest w wersji mini ♥
Po otworzeni dostałam maluteńkie, urocze herbatniki w ramkach (?) z mlecznej czekolady. Fajne? Fajne! I urocze za razem ;)
Smak: Zapach jest mleczno-maślany, który kojarzy mi się z dzieciństwem i herbatnikami w czekoladzie z przedszkola, swoja drogą, to chyba była jedyna rzecz, którą jadłam tam z apetytem :P
Już od samego początku nie spodziewałam się czegoś wyjątkowego, bo to po prostu maślane herbatniki i milka...spróbujmy.
Czekolada to klasyczna Milka. Mega słodycz i lekka sztuczność. Szybko się rozpuszcza, co bardzo mnie denerwowało. Herbatniki są twarde, fajnie chrupią razem z czekolada po wyjęciu z lodówki (polecam!), ale ogóle jakiegoś wielkiego ''wow'' na mnie nie zrobiły. Po prostu zwykły herbatnik i milka, nic więcej. Myślę, że to fajna czekolada i obowiązek dla fana Milki, ale bez większych polotów...jeżeli chcecie spróbować, to polecam zacząć od małej wersji.
Podsumowując:
6/10
Cena - ok. 2 zł za małą (Żabka, Tesco) i 4 zł za dużą
Czy kupię ponownie? - Być może