Burza nie odpuszcza, nie nadchodzi. Obserwuje z góry jak się potykamy, wpadamy w dziury na Plantach, jak rozrywają się nam siatki pełne jabłek, rabarbaru i botwinki, jak tramwaje wjeżdżają w autobusy, jak wypowiadamy niestosowne słowa, jak wszystkie bankomaty w obrębie Rynku odmawiają wydania gotówki, jak debet na koncie uniemożliwia zakup butelki różowego wina, jak się boimy, jak w bezsenności słuchamy nocnych ptaków, a nad ranem nakładamy za mocny makijaż.
Ona chłonie wszystkie nasze pomyłki, kumuluje w coraz gęstszych chmurach i prowokuje emocje, których nie chcemy. To jest najbardziej nikczemna burza jaką poznałam. Nie polubiłyśmy się.
Ale nawet na wszechobecnego intruza są sposoby. Są miejsca, w których po prostu czuję się dobrze, ludzie, przy których po prostu jestem spokojna.
Wiem, że nie uda się jej dotrzeć pomiędzy stare, grube mury, przeniknąć przez okna z podwójnymi szybami, przygasić jasnego światła, które rozpływa się po wysokich sufitach przestronnych kuchni. Obronimy się przed nią szczerym uśmiechem, niewymuszonym uściskiem, a nawet prawdziwymi łzami, bo one też są potrzebne tak samo jak złość, tupanie nogami i ulga po wybuchu emocji.
Cieszę się, że mogę uczyć się robić chłodnik na Podgórzu.
CHŁODNIK OLGI
"Poszatkowałam jeden pęczek botwinki i ugotowałam tak żeby puścił kolor. Potem wystawiłam go na balkon, żeby się ochłodził, zaparzyłam herbatę i czekałam aż przyjdziesz. Wiesz, rano jak poszłam na zakupy to odkryłam, że tam za rogiem jest taki wspaniały warzywniak, gdzie można kupić wszystko! Urocza budka pełna skarbów. Zaopatrzyłam się we wszystkie potrzebne na dziś zioła i warzywa: botwinkę, koperek, rzodkiewkę, szczypiorek, ogórek.. Hm, w chłodniku wszystko musi być naprawdę drobno pokrojone, bo to chłodnik, więc proszę postaraj się, aby ta kosteczka była mniejsza [sic!]. Potem podeszłam tam na róg do sklepu, do moich ulubionych pań (tak, wiem, że tam jest drogo, ale one nawet w taki poranek się uśmiechają) i kupiłam jogurt i kefir. Najbardziej lubię łączyć te dwa rodzaje, bo wtedy smak jest pełniejszy. W lodówce są ugotowane jajka, przygotowałam miseczki, więc możemy je obrać i pokroić. Gotowe! To co powiesz na to, aby pierwszą porcję zjeść od razu, a resztę na dokładkę wrzucić jeszcze do schłodzenia? Nie będziemy już chyba dłużej czekać?"
Jestem za!